Wczoraj wróciłam od Babci z dwoma wielkimi wiadrami malin. Większa ich część od razu powędrowała do zamrażalnika. Z pozostałej części nie wiedziałam co zrobić. Wahałam się: dżem czy konfitura? I w końcu wymyśliłam sos malinowy. Jest idealny do wszelkich deserów, lodów i ciast, a także - dzięki mniejszej ilości cukru - jest idealną bazą do wytrawnego sosu malinowego do mięs. Ach! Tak się cieszę, że wpadłam na pomysł, żeby go zrobić :) Wyszedł świetny, jednocześnie lekko słodki i lekko kwaśny. Nie mogłam mu się oprzeć i ddrobinę od razu dzisiaj wykorzystałam do polania kruchego ciasta z bezą i malinami...
- 2,5 kg malin
- 800 g cukru
- 100 g żelfixu 2:1 (2 i 1/2 opakowania)
Maliny wkładamy do dużego garnka i gotujemy na małym ogniu do czasu aż całkowicie się rozgotują. Rozgotowane maliny przecieramy przez sitko o bardzo drobnych oczkach, tak aby pozbyć się pestek. Do masy malinowej pozbawionej pestek dodajemy cukier oraz żelfix, całość doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jeszcze 3-4 minuty. Gorący sos malinowy przelewamy do słoików, mocno je zakręcamy i odstawiamy do góry dnem na 20 minut. Jeśli lubicie bardzo słodki sos możecie zwiększyć ilość cukru. Jednak moim zdaniem z podaną ilością cukru jest w sam raz, gdyż delikatnie kwaśny sos idealnie łamie słodycz ciast i deserów. A w razie potrzeby sos zawsze można przed podaniem dosłodzić :)