Do tej pory maniok znałam jedynie z programów Cejrowskiego. Nawet nie sądziłam, że można go kupić w Polsce. A tu niespodzianka: okazało się, że można. Gdy zobaczyłam go w jednym ze sklepów, od razu wylądował w moim koszyku! Maniok pochodzi z Ameryki Południowej i tam też jest najpopularniejszy i jedzony na co dzień, ale uprawiany jest również w Afryce i Azji. Można go uznać za odpowiednik naszego ziemniaka - po ugotowaniu ma nawet nieco podobny do niego smak. Maniok to bulwy dochodzące do długości około 30-60 cm i wadze nawet do 4 kg, o grubej ciemnobrązowej skórce i białym twardym wnętrzu. Bulwy manioku jadalnego w stanie surowym zawierają wiele cyjanków, więc nie jest wskazane jedzenie go w stanie surowym. Natomiast po poddaniu obróbce termicznej można go spożywać bez obaw. Maniok postanowiłam potraktować jak ziemniaki i przygotowałam z niego pyszną zapiekankę.
- około 1 kg manioku jadalnego
- 250 g boczku pokrojonego w kostkę
- laska kiełbasy (użyłam swojskiej) pokrojonej w plasterki
- 1-2 cebule pokrojone w krążki
- około 200 g żółtego sera startego na tarce o grubych oczkach
- kilka gałązek rozmarynu
- świeżo zmielony czarny pieprz
- sól
Maniok obieramy ze skórki, kroimy go w plastry i podgotowujemy w wodzie tak aby był półmiękki. Na dnie naczynia żaroodpornego układamy boczek pokrojony w kostkę, podgotowane plasterki manioku oprószone solą oraz pieprzem i listki rozmarynu, kiełbasę pokrojoną w plasterki, cienką warstwę żółtego sera i plasterki cebuli. Warstwy układamy do czasu aż skończą nam się wszystkie składniki. Naczynie żaroodporne wkładamy do piekarnika i zapiekamy w temperaturze 200 stopni C. przez około 45-50 minut.
Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię
do przesłania zdjęcia zapiekanki na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com.
Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.