Pischinger to jedno ze słodkich wspomnień dzieciństwa. Pamiętam jak zawsze w skupieniu obserwowałam cały proces przygotowywania masy i z niecierpliwością czekałam na wybieranie palcem z miski resztek. A co to jest pischinger? To nic innego jak andruty przełożone masą kakaową. Kilka chwil pracy, a potem mnóstwo przyjemności. Tak jak to bywa z wieloma potrawami czy deserami, tak i pischinger ma wiele wersji, bo tak naprawdę ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia - wafle można przełożyć masą kakaową, czekoladową czy też kajmakiem - możliwości jest wiele. Dla mnie najsmaczniejszy jest ten pischinger, na który przepis znajdziecie poniżej. A dlaczego? Odwiedź jest prosta: bo jest najlepszy i kojarzy mi się z beztroskimi chwilami dzieciństwa...
- 1 opakowanie okrągłych lub kwadratowych dużych andrutów (wafli)
- 200 g zmielonych herbatników
- 2 jajka
- 1 szklanka cukru
- 250 g roztopionego masła
- 2 łyżki kakao
Herbatniki mielimy w maszynce do mielenia mięsa lub rozdrabniamy na pył za pomocą blendera. Jajka wkładamy na około 30 sekund do wrzątku. Sparzone jajka ubijamy z cukrem na puszystą białą masę. Następnie stopniowo dodajemy herbatniki, kakao oraz roztopione masło i wszystko dokładnie mieszamy. Tak powstałą masą smarujemy pierwszy wafel, przykładamy go kolejnym, mocno dociskamy i znowu smarujemy. Czynność powtarzamy do wyczerpania wafli. Przełożone wafle owijamy w folię, kładziemy na nich dużą deskę do krojenia, a na niej coś ciężkiego. W czasach mojego dzieciństwa Babcia zawsze kładła na desce ciężkie krawieckie żelazko - ja wykorzystałam miskę z owocami. Tak przyciśniętego pischingera pozostawiamy na całą noc, a kolejnego dnia kroimy go na paski, a następnie na mniejsze kawałki.
Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię
do przesłania zdjęcia pischingera na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com.
Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.