Jakiś czas temu naszła mnie ochota na móżdżek smażony z jajkami i jak na złość nie było go w żadnym ze sklepów. I gdy w zasadzie już zapomniałam o tej mojej zachciance, w końcu na niego trafiłam. A jak trafiłam, to kupiłam i przygotowałam w najprostszy z możliwych sposobów - tak jak to dawniej zawsze robił Dziadziuś Jasiu. Pamiętam te poranki u dziadków na wsi, gdy po całym domu rozchodził się zapach duszonej cebulki i smażonego móżdżku. To były takie fajne lata czasy... A teraz pozostaje tylko usmażyć móżdżek i chociaż na chwilę powrócić do tamtych czasów.