czwartek, 23 lutego 2012

Czas na pizzerinki!

Lada moment, tuż tuż, już jutro skoro świt lecimy na kilka dni do Rzymu :):):) W poniedziałek do wylotu było jeszcze daleko i aby sobie skrócić czas oczekiwania postanowiłam zrobić coś  co ewidentnie kojarzy mi się z Włochami. A że akurat tego wieczoru mieli nas odwiedzić Gosia i Grzegorz, to od razu pomysł kolację miałam z głowy :) Mowa tu oczywiście o pizzerinkach :):):)




Pizzerinki są bardzo proste i szybkie w wykonaniu, a to co na nich położymy, zależy tylko od upodobań naszych kubeczków smakowych :):):)

  • ciasto na pizze
  • koncentrat pomidorowy 
  • przyprawa do pizzy
  • 3 ząbki czosnku
  • ulubiony ser (ja użyłam mozzarelli)
  • pieczarki podsmażone 
  • pomidorki koktajlowe pokrojone w plasterki
  • salami pokrojone na kawałki
  • lub jakiekolwiek inne dodatki

  • 4 ząbki czosnku
  • 1 duży gęsty jogurt naturalny
  • 1 łyżka majonezu light
  • sól
  • pieprz czarny


Podstawą pizzerinek jest ciasto na pizze. Ja swoje zrobiłam w urządzeniu do pieczenia chleba, bo w końcu po to mamy takie fajne maszyny, żeby sobie ułatwiać życie :):):) Dlatego też nie podam Wam tu przepisu na to ciasto, gdyż tradycyjnie wyrabiane ciasto na pizze ma inne proporcje składników. W internecie znajdziecie mnóstwo sprawdzonych przepisów na ciasto do pizzy, więc na pewno nie będziecie mieli problemu z jego przyrządzeniem. 

Gdy ciasto już wyrośnie, odrywamy z niego po kawałku i formujemy płaskie okręgi. Możemy też rozwałkować ciasto i wykrawać z niego okręgi. Grubość ciasta zależy od tego jakie bardziej lubimy: cienkie czy grube. Moje pizzerinki miały średnicę około 12 cm i były bardzo cienkie. Tak przygotowane pizzerinkowe spody układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.

Koncentrat pomidorowy mieszamy dokładnie z dużą ilością przyprawy do pizzy i 3 zmiażdżonymi ząbkami czosnku. Tak przygotowanym sosem smarujemy pizzerinki. Następnie posypujemy je startym serem, układamy ulubione składniki i na wierzchu znowu posypujemy serem. 

Pizzerinki pieczemy w piekarniku nagrzanym do 190 stopni C przez około 15 minut. Pamiętajcie, że czas pieczenia zależy od grubości ciasta: im grubsze ciasto, tym dłuższy czas pieczenia.




Doskonałym dodatkiem do pizzerinek jest sos czosnkowy. Przygotowujemy go poprzez zmieszanie dużego jogurtu naturalnego, łyżki majonezu, 4 zmiażdżonych ząbków czosnku i odrobiny pieprzu i soli.  

Pizzerinki są doskonałym pomysłem na wspólne przygotowywanie jedzenia, czy to w rodzinie czy z przyjaciółmi :):):) Wystarczy zrobić ciasto, a potem każdy komponuje swoje własne pizzerinki z ulubionymi  dodatkami :):):)

I uwaga! Taka jedna pizzerinka na cienkim cieście, z mozzarellą, pomidorkami koktajlowymi, pieczarkami i salami ma tylko 139 kcal, więc znowu nie tak dużo :)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Powiew orientu, czyli królik po marokańsku.

Mięso z królika nie jest dość popularne. A niektórych pewnie przejdzie dreszcz przerażenia na myśl o zjedzeniu mięsa z czegoś, co niedawno było śliczne i puchate... Jednak niezaprzeczalnym faktem jest, że mięso królicze jest niezwykle delikatne i smaczne, a przy tym zdrowe :) Dostaliśmy ostatnio połówkę królika i coś z niego trzeba było zrobić :) Przypomniałam sobie, że jakieś 3 lata temu robiłam królika po marokańsku. Ale że nie miałam wtedy ani szafranu, ani kolendry, więc był to taki trochę oszukany marokański królik :) Tym razem postanowiłam wszystko zrobić tak jak być powinno, odszukałam przepis w Kuchniach Świata, zaopatrzyłam się w potrzebne produkty i przystąpiłam do dzieła!





  • 1/2 pokrojonego na porcje królika
  • szczypta szafranu
  • 4 zmiażdżone ząbki czosnku
  • 1/2 łyżeczki mielonej kurkumy
  • 1 łyżeczka mielonej papryki
  • duża szczypta mielonego kminu
  • 1 utarta cebula
  • 2 łyżki masła
  • 1 łyżka posiekanych listków kolendry
  • 50 g rodzynek
  • 1 łyżeczka gram masala
  • sól
  • czarny pieprz
  • 2 łyżki uprażonych migdałów w płatkach

Szafran zalewamy 2 łyżkami wrzącej wody i dokładnie mieszamy. Dodajemy czosnek, kurkumę, paprykę i kmin. Mieszamy i powstałą masą dokładnie nacieramy wszystkie porcje królika. Następnie wkładamy królika do rondla.


Na wierzchu układamy startą cebulę, łyżkę masła, posiekaną kolendrę i zalewamy wszystko wrzącą wodą, tak aby wszystkie kawałki królika były przykryte. 


Rondel przykrywamy pokrywką i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni na 90 minut. Od czasu do czasu sprawdzamy czy woda całkowicie nie wyparowała i w miarę potrzeby trochę dolewamy. Po skończonym pieczeniu wody powinno trochę pozostać, gdyż wykorzystamy ją do zrobienia sosu. Po upływie 90 minut królika przekładamy z rondla do naczynia żaroodpornego (bez przykrycia), nacieramy pozostałym masłem i ponownie wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 190 stopni, na około 15 minut, żeby się ładnie zarumienił. Gdy królik się dopieka, możemy zając się przygotowaniem sosu. Do rondla z wodą pozostałą po pieczeniu królika, dodajemy rodzynki i gram masala. Gotujemy, aż połowa płynu odparuje.



Porcje królika przed podaniem polewamy sosem i posypujemy uprażonymi płatkami migdałów.



Cała tajemnica tej potrawy tkwi w odpowiednio dobranych przyprawach, które nadają jej odpowiedni aromat i smak :):):)


czwartek, 16 lutego 2012

Tłusty Czwartek nie musi być tłusty, czyli rogaliki Babci Helenki :)

Tłusty Czwartek  - zwany też zapustnym - hucznie otwiera ostatni tydzień karnawału. W tym dniu prawie wszyscy objadają się pączkami i chrustem (w niektórych miejscach naszego kraju zwanym też faworkami). Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka, nie będzie miał szczęścia... Na przekór przesądom i wszechobecnym pączkom smażonym w tłuszczu, zajadam się dziś chrupiącymi rogalikami z marmoladą!!! W mojej rodzinie rogaliki te są specjalnością Babci Helenki, a ich smak jest jednym ze smaków mojego dzieciństwa :):):) Wczorajszy dzień spędziłam z Babcią na wspólnym pieczeniu tych rogalików. Babcina kuchnia była naszym królestwem: wszędzie było pełno mąki, blach do pieczenia, a potem misek wypełnionych po brzegi rogalikami :):):) Do tego dużo śmiechu, babcine opowieści i unoszący się w powietrzu zapach dopiekających się rogalików... :):):) Jako mała dziewczynka z warkoczami z niecierpliwością czekałam aż rogaliki się upieką i jadłam je gorące wprost z blachy. Teraz piekę je sama. Ale wiadomo, że rogaliki upieczone przez Babcię smakują najlepiej na świecie!!!




Wykonanie rogalików jest bardzo proste, ale zajmuję trochę czasu. Aby upiec około 60 rogalików będziemy potrzebowali:
  • 1 kostkę margaryny
  • 1/2 kg mąki
  • 6 dkg drożdży
  • 125 ml mleka (pół szklanki)
  • 48 g cukru (2 duże łyżki) + trochę cukru w małej miseczce
  • 2 jajka
  • szczyptę soli
  • twardą marmoladę.

Lenie mleko mieszamy dokładnie z drożdżami i 1 łyżką cukru. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Na stolnicy przygotowujemy mąkę posiekaną z margaryną, 1 jajko i  pozostałą łyżkę cukru. Dodajemy wyrośnięte drożdże, odrobinę solimy i wyrabiamy ciasto. W razie potrzeby podsypujemy trochę mąką. Dobrze wyrobione ciasto owijamy w czystą ściereczkę i wkładamy do zimnej wody. Gdy ciasto wypłynie na powierzchnię, odwijamy je ze ściereczki, chwilę wyrabiamy z odrobiną mąki i rozwałkowujemy na grubość około 3 mm.


Rozwałkowane ciasto tniemy na kwadraty o boku 4-5 cm. Im mniejsze kwadraty tym mniejsze wyjdą rogaliki, a najfajniejsze są takie na 2 gryzy :):):) Na każdy kwadrat nakładamy trochę marmolady.


Zawijamy po przekątnej, tak aby powstał rogalik. Należy pamiętać, żeby zawijany koniec rogalika znajdował się na spodzie, gdyż wtedy rogaliki nie będą się rozwijały w trakcie pieczenia. Dwa końce rogalika odrobinę skręcamy wokół własnej osi i formujemy rogalik. Prawda, że proste? :) W razie potrzeby, sposób formowania rogalików można podpatrzyć u Babci Helenki na krótkim filmiku:





Gdy uformowaliśmy już rogaliki, wbijamy 1 jajko do miseczki i dokładnie je roztrzepujemy. W drugiej miseczce przygotowujemy trochę cukru. Wierzch każdego rogalika maczamy najpierw w jajku, a potem w cukrze i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia lub posmarowanej margaryną i posypanej mąką.



Rogaliki pieczemy w temperaturze 180 stopni C. przez około 20 minut, do momentu aż się ładnie zarumienią.




A na końcu nie pozostaje nam nic innego jak zajadanie się do woli pysznymi rogalikami! Zwłaszcza, że jeden rogalik ma tylko 44 kcal, a pączek ma ich aż 300! I za to uwielbiam te rogaliki, bo nie dość, że smaczne, słodkie i chrupiące, to jeszcze małokaloryczne!!! :)

wtorek, 14 lutego 2012

Migdałowe serca...

Walentynki. Niby dzień jak co dzień, bo przecież jak się kocha to nie potrzeba Walentynek, żeby powiedzieć kocham czy wręczyć ukochanej osobie drobny upominek :):):) Uważam jednak, że to święto - mimo ogromnej komrecjlaizacji i często kiczowatych dekoracji w sklepowych witrynach - jakiś urok w sobie ma. I aby walentynkowego nastroju stało się za dość, upiekłam migdałowe ciasteczka w kształcie serc.




Przepis na te ciasteczka znalazłam kiedyś na kartce zerwanej z kalendarza, a dekoracja z galaretki i kremu to już moja własna inwencja. 

  • 1 jajko
  • 250 g mąki pszennej
  • 100 g cukru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 150 g masła
  • 100 g zmielonych migdałów
  • świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy
  • galaretka o dowolnym smaku


Zaczynamy od stopienia masła w rondelku. A w czasie gdy masło stygnie mielimy migdały. Ja zrobiłam to za pomocą blendera, ale myślę że maszynka do mielenia też się do tego nada, a może nawet będzie lepsza. Następnie na stolnicy mieszamy ze sobą mąkę, jajko, cukier, proszek do pieczenia, zmielone migdały oraz masło i wyrabiamy je na gładką masę. 

I teraz jeśli chcemy po upieczeniu ciasteczka udekorować galaretką, to powstałe ciasto dzielmy na dwie części. Jedną część wkładamy na kilka minut do zamrażalnika, a drugą do miski i dolewamy po trochu soku z pomarańczy i dokładnie mieszamy. Soku powinno być tyle, aby ciasto miało półpłynną konsystencję i na razie pozostawiamy je w misce. 

Schłodzone ciasto wyciągamy z zamrażalnika, rozwałkowujemy na grubość 0,3-0,5 cm i za pomocą foremki wycinamy serca (lub jakiekolwiek inne kształty). Wycięte serca przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Półpłynne ciasto z miski przekładamy do rękawa cukierniczego (lub robimy z papieru tytkę z małym otworem na węższym końcu) i na brzegach ciastek wyciskamy ozdobne obramowanie, we wnętrzu którego później będziemy mogli umieścić galaretkę. 

Ciasteczka pieczemy w piekarniku nagrzanym do 190 stopni przez około 15 minut. Im cieńsze ciasteczka, tym czas pieczenia będzie krótszy.

Galaretkę rozpuszczamy w 200 ml wody. Gdy będzie lekko tężejąca, wlewamy ją w zagłębienia wystudzonych ciasteczek. Tak udekorowane ciasteczka wkładamy do lodówki, żeby galaretka stężała. Możemy również pokusić się o dekorację z dowolnego kremu tortowego, czekolady, lukru czy też z gotowych dekoracji: np. z małych czekoladowych serduszek lub cukrowej posypki. 




Z podanych składników wyszło mi około 20 małych serc (wielkości 7 cm) i 1 duże.



sobota, 11 lutego 2012

Radość o poranku, czyli smażone serduszka :)

Prostym sposobem na wywołanie z samego rana uśmiechu na twarzy ukochanej osoby  może być pyszne śniadanie. Proste i zarazem fantazyjne. Już na sam jego widok, uśmiech pojawia się na twarzy...




  • parówki lub inne cienkie kiełbaski 
  • jajka
  • ser żółty
  • pieczywo

Parówki nacinamy wzdłuż, pozostawiając około 1-2 cm nienaruszonej  końcówki. Rozcięte końce odwijamy na zewnątrz i spinamy na końcu wykałaczką, tak aby powstały serduszka. Parówkowe serca układamy na rozgrzanej patelni, a ich środek wypełniamy pokrojonym w kostkę żółtym serem i chlebem. Nie należy przesadzać z ilością sera i chleba, gdyż we wnętrzu serc musimy jeszcze zmieścić jajko. Serca z serem i chlebem podsmażamy chwilę na patelni, do momentu aż ser całkowicie się stopi. Następnie do każdego serca wbijamy pod jednym jajku i smażymy tak aby białko całkowicie się ścięło. Jeśli lubicie, by żółtko również było przysmażone, to możecie delikatnie przełożyć serca na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i piec kilka minut w piekarniku z włączoną opcją grzania od góry lub po prostu na patelni odwrócić serca na drugą stronę i chwilę przysmażyć. Delikatnie wyciągamy wykałaczki i możemy jeść :)

W zależności od tego jakich użyjecie dodatków, posiłek ten za każdym razem może wyglądać inaczej. Zamiast jajek szpinak, lub pomidory... Albo wszystko na raz... :) A jeśli poczujecie niedosyt serc, to możecie również wyciąć je z pieczywa za pomocą foremki do ciastek.





czwartek, 9 lutego 2012

Eksplozja smaków, czyli sałatka z rukolą, kurczakiem i miodem.

Przyznaję się bez bicia, że ten przepis wyszperałam jakiś czas temu na innym blogu :):):) Udało mi się wczoraj w końcu kupić świeżą rukolę i pierwsze co dziś zrobiłam, to była właśnie ta sałatka. Jest tak smaczna, że nie  mogłam jej tu nie umieścić! Trochę słodyczy, trochę kwaśności, trochę orzeźwienia i to wszystko w jednej sałatce... :)

  

Będziemy potrzebowali:
  • 125 g rukoli
  • 3 pojedyncze piersi z kurczaka
  • 100 -150 g sera żółtego
  • 1 długi ogórek
  • 3 - 4 łyżki miodu
  • musztarda o kremowej konsystencji bez widocznych ziaren gorczycy
  • oliwa z oliwek
  • 2 ząbki czosnku
  • zioła prowansalskie
  • pieprz ziołowy
  • pieprz zwykły
  • chilli.
Pierś z kurczaka kroimy w kostkę, obsypujemy przyprawami i smażymy na rozgrzanej patelni kilka minut (ja smażyłam bez tłuszczu). Następnie dodajemy miód i smażymy cały czas mieszając, aż kurczak pokryje się skrystalizowanym miodem i będzie miał złoto-brązowy kolor. Kurczaka odstawiamy do przestygnięcia. Co jakiś czas musimy go pomieszać, żeby kawałki się ze sobą nie pomieszały. W czasie gdy kurczak sobie stygnie, kroimy ogórka i żółty ser w kostkę. W dużej misce mieszamy ze sobą: rukolę, kurczaka, ogórka i żółty ser. Całość polewamy sosem zrobionym z kilku łyżeczek musztardy, łyżeczki miodu, odrobiny oliwy z oliwek i wyciśniętego czosnku. Doprawiamy tymi samymi przyprawami co kurczaka. Jeszcze raz wszystko mieszamy i gotowe :):):)

W oryginalnym przepisie sałatkę tę  podaje się posypaną startym parmezanem lub innym twardym serem długo dojrzewającym. Akurat żadnego takiego sera nie miałam pod ręką, ale i bez niego jest rewelacyjna i na pewno jeszcze nie raz ją przyrządzę :)

Początkowo wydawało mi się, że ta sałatka będzie bardzo kaloryczna, no bo i miód i żółty ser... A tu niespodzianka! Po przeliczeniu wszystkiego, okazało się że 100g to tylko 130 kalorii (przy opcji, że żółtego sera dajemy 100g). :):):)

środa, 8 lutego 2012

Przysmak Męża, czyli wątróbka przyrządzona po grecku.

Jakiś czas temu natrafiłam gdzieś - niestety nie pamiętam gdzie - na przepis wywodzący się z kuchni greckiej na wątróbkę drobiową.  Przepis leżał sobie w zapomnieniu, aż pewnego dnia postanowiłam go wypróbować. Wątróbka, miód i pomarańcze - to dość niespotykane połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę! Mąż powiedział, że to najlepsza wątróbka jaką jadł w życiu i od tej pory co jakiś czas upomina się o jej przyrządzenie :) I tym sposobem danie to zyskało miano Przysmaku Męża :):):)




Taka wątróbka jest idealnym daniem na obiad lub na kolację, a je wykonanie jest niezwykle proste i zajmuje niewiele czasu. Będziemy potrzebowali:
  • 40 dkg wątróbki drobiowej
  • słodką paprykę w proszku
  • 50 ml czerwonego wina
  • 150 ml soku wyciśniętego z pomarańczy
  • 3 łyżki miodu
  • 2 łyżki posiekanego świeżego oregano (czasem używam suszonego)
  • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki.
Wątróbkę obtaczamy obficie w słodkiej papryce i smażymy na patelni. Ja zazwyczaj smażę na patelni teflonowej bez tłuszczu, ale oczywiście  - i tak jest w oryginalnym przepisie - można smażyć na oliwie. Po upieczeniu wątróbkę przekładamy na talerz, a na patelnię wlewamy wino, sok z pomarańczy oraz miód i gotujemy wszystko na dużym ogniu, aż ilość płynu zredukuje się co najmniej o połowę. Następnie dodajemy oregano i natkę pietruszki. Powstały sos można również doprawić solą i pieprzem. Wątróbkę polewamy sosem i możemy jeść :):):)

Innym sposobem podania - ulubionym przez mojego Męża - jest wyłożenie wątróbki na grzankę z białego pieczywa przykrytą liściem sałaty i polanie jej sosem.



niedziela, 5 lutego 2012

Zakosztować Indii, czyli jalfrezi z kurczakiem.

W Indiach jeszcze nie byliśmy, ale mam nadzieję, że kiedyś się tam pojawimy :) Tymczasem zajadamy się jalfrezi. Pod tą tajemniczą nazwą kryje się kurczak z niesamowicie aromatyczną mieszanką przypraw w gęstym sosie. Danie to posiada niezwykle wyrazisty smak, a pomysł na nie pochodzi prosto z Indii. Podobno został tam wymyślony jako sposób na wykorzystanie drobiowych resztek. Na jalfrezi nie ma jednego słusznego przepisu, może mieć wiele odmian w zależności od tego jakich użyjemy warzyw...




Aby powstało moje ulubione jalfrezi będziemy potrzebowali:
  • 4 pojedyncze większe piersi z kurczaka
  • 1 łyżkę oleju
  • 1 cebulę pokrojoną w drobną kostkę
  • 1 zieloną paprykę pokrojoną w drobną kostkę
  • 1 czerwoną paprykę pokrojoną w drobną kostkę
  • 1 zmiażdżony ząbek czosnku
  • 1 łyżkę pasty curry (ja użyłam czerwonej, ale można kupić również żółtą lub zieloną)
  • 1 puszkę (400g) krojonych pomidorów
  •  2 łyżki posiekanych listków kolendry
  • 2 łyżeczki drobno posiekanego korzenia imbiru,

    no i oczywiście przyprawy:

    • 1 łyżeczkę nasion kminu (nie kminku!!!)
    • 1/2 łyżeczki chili
    • 1 łyżeczkę mielonej kolendry
    • 1 łyżeczkę mielonego kminu
    • 1/2 łyżeczki soli.

      Piersi z kurczaka musimy pokroić w kostkę o boku mniej więcej 2,5 cm. W woku lub patelni rozgrzewamy łyżkę oleju, wsypujemy nasiona kminu i smażymy 2 minuty aż popękają. Następnie dodajemy cebulę, obydwie papryki, czosnek oraz imbir i wszystko razem smażymy około 10 minut. Po tym czasie dokładamy pastę curry i znowu chwilę smażymy (około 2 minuty). Dodajemy wszystkie przyprawy oraz 2 łyżki wody i smażymy przez kolejne 2 minuty. Na końcu wkładamy pokrojoną pierś kurczaka, pomidory wraz z zalewą i posiekaną kolendrę. Wszystko dokładnie mieszamy i dusimy pod przykryciem 20 minut.

      Jalfrezi podajemy z ryżem. Ja użyłam ryżu białego i brązowego.


      czwartek, 2 lutego 2012

      Wykwintnie i prosto, czyli rolada szpinakowa z łososiem.

      Czy wykwintne danie może być jednocześnie proste w wykonaniu? Oczywiście, że tak! Taka właśnie jest szpinakowa rolada z łososiem :) Delikatna, aksamitna i rozpływająca się w ustach... Idealna jako przystawka, dobra z grzanką, wyśmienita również bez żadnych dodatków. Podana z sosem mandarynkowym nabiera zupełnie nowego charakteru... 




      • 450 g mrożonego szpinaku
      • 300 g wędzonego łososia w płatach
      • 4 jajka
      • 2 opakowania serka Almette z czosnkiem niedźwiedzim (300g) lub innego serka
      • 1 łyżeczka masła
      • 4 ząbki czosnku
      • sól
      • pieprz
      Szpinak podsmażamy na patelni z masłem, czosnkiem przeciśniętym przez wyciskasz, solą i pieprzem. Na sitku odsączamy z nadmiaru wody i odstawiamy do przestygnięcia. Żółtka dodajemy do ostudzonego szpinaku. Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy do szpinaku i delikatnie mieszamy. Wylewamy na dużą blachę wyłożoną papierem do pieczenia (ja piekłam na blasze o wymiarach 34x23 cm) i pieczemy 15 minut w temperaturze 190°C. Przestygnięty placek smarujemy równomiernie serkiem, a na nim układamy płaty łososia, tak aby przykryły całą powierzchnię szpinakowego placka. Następnie zwijamy tak jak roladę i ściśle okręcamy folią do żywności. Wkładamy do lodówki na kilka godzin.


      Rolada szpinakowa będzie równie smaczna jeśli łososia zamienimy na szynkę parmeńską lub na suszone pomidory w zalewnie z oliwy. Aby uzyskać zupełnie inny smak rolady, czosnek możemy zamienić na chrzan. To samo tyczy się serka Almette: wybieramy wtedy taki z chrzanem.

      Roladę można podawać na grzance z pełnoziarnistego pieczywa polaną ciepłym sosem z mandarynek. Sos taki uzyskamy doprowadzając do wrzenia na patelni sok wyciśnięty z 4 mandarynek z łyżką miodu i odrobiną słodkiej papryki.


      Porcja rolady (100g) - bez sosu i grzanki - to 210 kcal.