sobota, 14 lipca 2012

Różana galaretka

Tą niezwykle aromatyczną galaretkę zrobiłam jeszcze podczas czerwcowego pobytu w Oslo, ale zupełnie o niej zapomniałam i odnalazłam ją dopiero teraz podczas porządkowania zdjęć z Norwegii. A że galaretka była naprawdę pyszna, to postanowiłam się nią z Wami podzielić :) Galaretkę różaną robiłam w sumie trzy razy. Dwie pierwsze zupełnie mi nie wyszły, galaretka nie zsiadała się i nie wiedziałam co robię nie tak. Nawet konsultowałam się w tej sprawie z Pinkcake z Trochę innej cukierni. Doszłyśmy do tego, że niby wszystko robię dobrze i nie wiadomo dlaczego galaretka nie zsiada się. Pomyślałam sobie, że może mam jakąś felerną żelatynę. Kupiłam nowe opakowanie i za trzecim podejściem galaretka bez problemu stężała. Galaretka bardzo mi posmakowała i za rok chyba zrobię z nią jakieś ciasto :) 





  • 1/2 litra płatków róży 
  • 200 ml wrzątku
  • 1 łyżeczka żelatyny
  • cukier
  • odrobina soku z cytryny


Płatki róży zalewamy wrzątkiem i odstawiamy do wystudzenia. Następnie powstały napar przecedzamy, dosładzamy cukrem i dodajemy odrobinę soku z cytryny. Żelatynę rozpuszczamy w łyżce wody i dodajemy do różanego naparu. Całość przelewamy do pucharków lub wysokich kieliszków i odstawiamy do lodówki do stężenia. Ja do każdego kieliszka dorzuciłam jeszcze po kilka borówek amerykańskich.





6 komentarzy:

  1. ale to musi być aromatyczna galaretka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ piękny róż wyszedł ;-) a smakować musiała.... mniam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Apetycznie wygląda ta galaretka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że jednak się udało:) A jak coś to agar nie powinien sprawiać kłopotów;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam. Pytanie płatki róż mają być świeże czy suszone?

    OdpowiedzUsuń