Firma mojego Męża wysłała go na dość długie szkolenie do Oslo, więc zostałam sama... Ale na szczęście sama tylko na 5 dni, bo w sobotę skoro świt mam samolot do Oslo :):):) W niedzielę na ostatni obiad przed wylotem Krzyśka zrobiłam bażanta w pomarańczach. Od jakiegoś czasu czekał spokojnie w zamrażarce i planowałam przyrządzić go w moje urodziny, które obchodzę w pierwszy dzień lata lub kilka dni później w 2. rocznicę naszego ślubu. Ale że i moje urodziny i naszą rocznicę ślubu spędzimy w Norwegii, to bażant został zjedzony już teraz.
- 1 młody bażant
- 1 łyżeczka soli
- 1/2 łyżeczki pieprzu
- 2 plastry słoniny
- 1/4 l świeżo wyciskanego soku pomarańczowego
- 2 łyżki oleju
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 1/8 l wytrawnego białego wina
- kostka bulionowa z dziczyzny
- 1/4 l kwaśnej śmietany
- 150 g winogron
- 30 g orzechów włoskich
- szczypta pieprzu cayenne
Bażanta myjemy, osuszamy i oprószamy solą i pieprzem zewnątrz i w środku. Piersi ptaka owijamy cienkimi plastrami słoniny i obwiązujemy sznurkiem wędliniarskim lub bawełnianą nitką. W garnku rozgrzewamy olej, wkładamy do niego bażanta i zrumieniamy go ze wszystkich stron. Sok z pomarańczy łączymy z winem i kostką bulionową, a następnie całość doprowadzamy do wrzenia. Powstałym wywarem podlewamy bażanta i dusimy przez około 60-70 minut. W czasie gdy bażant się dusi, przygotowujemy sos. Winogrona kroimy na połówki, usuwamy pestki, łyżeczką wyciągamy miąższ i dodajemy do mąki ziemniaczanej wymieszanej ze śmietaną. Bażanta wyciągamy z garnka, usuwamy nici i słoninę, skrapiamy go wodą i krótko opiekamy na patelni, żeby skórka się przyrumieniła. Wodę pozostałą z duszenia bażanta cedzimy , dodajemy do zrobionego wcześniej sosu i podgrzewamy. Do sosu dodajemy posiekane orzechy włoskie i doprawiamy do smaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz