wtorek, 14 sierpnia 2012

Grillowana pierś w różanej panierce

Weekend na zachodzie Norwegii był rewelacyjny! Przyroda tego kraju cały czas wprawia mnie w zachwyt. Dwa dni szybko minęły, ale byliśmy i w górach i nad fiordami. Takie 2w1 :) I do tego w jednym w miejsc, w których byliśmy spotkałam kwitnące jeszcze róże. Nie było ich wiele, ale ze 3 garści płatków uzbierałam. Płatki jakimś cudem przetrwały 8 godzinny powrót samochodem do Oslo i cały wczorajszy dzień w lodówce. A dzisiaj wykorzystałam je do przyrządzenia grillowanej piersi z kurczaka w różanej panierce. Mięso wyszło bardzo dobre: chrupiące na zewnątrz i mięciutkie w środku, z delikatnym różanym posmakiem... i do tego tak ładnie wyglądało, że aż żal było mi je zjeść :) 




  • 1 duża pojedyncza pierś z kurczaka
  • 3 garści płatków z róży pozbawionych białych końcówek
  • 1/2 dowolnej kostki bulionowej rosół z kury
  • 50 ml oliwy z oliwek
  • sok z połowy cytryny


Pierś z kurczaka kroimy wzdłuż na cienkie plasterki. Z rozkruszonej kostki bulionowej, oliwy z oliwek, soku z cytryny i 1 garści posiekanych płatków róży przygotowujemy marynatę. Zanurzamy w niej plastry mięsa i zostawiamy w lodówce na całą noc. Przed grillowaniem każdy plaster mięsa obtaczamy w posiekanych pozostałych płatkach róży. Grillujemy po kilka minut z każdej strony. Plasterki mięsa są bardzo cienkie, więc bardzo szybko są gotowe.




W Krakowie pewnie do płatków róży zrobiłabym jakąś marynatę na bazie miodu i sama skomponowała przyprawy. Ale że tu w Oslo mam ograniczoną w kuchni ilość produktów, a takiego na przykład miodu nie opłaca mi się kupować, bo za 2 tygodnie wracam już do Polski, to postanowiłam wykorzystać do przygotowania marynaty kostkę bulionową, którą dostałam kilka dni temu. I muszę przyznać, że efekt mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, chociaż i tak wolę marynaty, które sama robię. Jednakże raz na jakiś czas taka kostka bulionowa jest idealnym rozwiązaniem na szybką marynatę :)




A na koniec mam dla Was jeszcze kilka zdjęć z weekendowej wycieczki.


Lysefjord



 Lysefjord 




Preikestolen



 Owieczki biegające po drogach to w tamtych okolicach norma :)



W drodze na Kejrag.



Jestem w niebie! :):):)



W drodze na Kejrag.




Skaczemy i...



...spadamy! Aaaaa! Ratunku! ;)



W drodze na Kejrag.




Kjeragbolten zdobyty! :)



Kjerag










Urocze domki z dachami porośniętymi trawą :)








7 komentarzy:

  1. Ooo... że tak zapytam - te płatki róży, to takie od najzwyklejszej róży ? :)) Nigdy nie słyszałam o takim przepisie,ale widać człowiek się uczy całe życie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co czytałam, to wszystkie odmiany róż są jadalne, ale mogą się różnic smakiem. Ważne by do jedzenia nie używać płatków kwiatów kupionych w kwiaciarni, bo mogą być spryskane różnymi nabłyszczaczami, ani kwiatów ze sklepów ogrodniczych, bo mogą być nafaszerowane sztucznymi nawozami. No i oczywiście nie zbieramy płatków kwiatów rosnących przy ruchliwych drogach i na terenach zanieczyszczonych. Zajrzyj na bloga Pinkcake, bo jest ona kopalnią wiedzy (i przepisów) o kwiatach jadalnych :) http://pinkcake.blox.pl/2012/03/Klub-Kwiatozercow-2012.html

      Usuń
  2. Przepis super i na pewno kiedyś będę próbowała. A co do Norwegii, jest to jedno z moich jeszcze nie osiągniętych celów:)
    Ale, małe ale co do zdjęć. Powinien być na początku napis: "uwaga dla tych, którzy nie mają lęku wysokości". Kobieto do tej pory mi w głowie wszystko wiruje! Ale zdjęcia powalające i te uśmiechy na waszych twarzach:) Super:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ła jak pieknie!!! o ła jak pysznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowne zdjęcia, oglądałam z otwartą buzią hehe cudowne kocham góry <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale tam pięknie!!!! Zazdroszczę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie danie i boskie zdjęcia! Uwielbiam Norwegię, choć byłam tam tak krótko.

    OdpowiedzUsuń