Jakiś czas temu na Targu Pietruszkowym kupiłam od JEdynie fasolnik - kto jest fanem Krainy rozkoszy podniebienia na Facebooku, ten wie :) Pierwszy raz się z nim spotkałam i muszę powiedzieć, że zauroczył mnie swoim wyglądem. Jego pędy osiągają długość aż do 60 cm! W smaku podobny jest do fasolki szparagowej. Pęk fasolnika był dość duży, więc część zjedliśmy jak fasolkę szparagową z bułką tartą i masłem, część wylądowała w zapiekance, a resztę podałam z sosem z kumkwatów i koziego sera. I to ostatnie połączenie to był strzał w dziesiątkę! Nie tylko pięknie wyglądało na talerzu połączenie zielonych pędów fasolnika i pomarańczowego kumkwatu, ale i wyśmienicie smakowało.
- fasolnik
- 4-5 kumkwatów
- około 30 g twardego koziego sera
- 2 łyżki cukru trzcinowego
- 1 łyżeczka masła
- świeżo zmielony czarny pieprz
- sól
Fasolnik pozbawiamy końcówek (tak jak w przypadku fasolki szparagowej) i gotujemy w lekko osolonym wrzątku do miękkości. Kumkwaty parzymy, kroimy na plasterki i usuwamy pestki (zazwyczaj jest jedna większa pestka). Na suchą rozgrzaną patelnię wsypujemy cukier i pokrojone kumkwaty. Chwilkę podgrzewamy, dodajemy odrobinę wody oraz łyżeczkę masła i dusimy przez kilka minut, do czasu aż cukier zacznie się karmelizować, a kumkwaty puszczą sok. Do sosu dodajemy starty na tarce twardy kozi ser i całość mieszamy aż ser się rozpuści. Sos doprawimy do smaku grubo zmielonym pieprzem. Ugotowany fasolnik polewamy gorącym sosem i do razu podajemy. Tak podany fasolnik może stanowić odrębne danie lub być dodatkiem do mięs.
Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię
do przesłania zdjęcia potrawy na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com.
Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz