niedziela, 29 grudnia 2013

Korzenny sernik dyniowy


Miałam w domu zachomikowaną ostatnią już dynię, odmiany Chicago Warted Hubbard. Jest to dynia o ciemnozielonej brodawkowatej i niezwykle twardej skórce i kasztanowatym smaku. Że skórka tej dyni jest naprawdę twarda, przekonaliśmy się o tym z Krzyśkiem, próbując rozkroić dynię - nasze palce nie wyszły cało z tego starcia :) Ostatecznie metodą prób i błędów opracowaliśmy najlepszy sposób na obranie dyni. Część dyni podarowałam Mamie, z części ugotowałam nam pyszną zupę, a resztę postanowiłam wykorzystać do upieczenia dyniowego sernika. Przed Świętami nie miałam ani czasu ani ochoty na kulinarne eksperymenty, więc sięgnęłam po sprawdzony przepis, którego autorką jest Ada z bloga Pora coś zjeść. Sernik wyszedł rewelacyjny - wszyscy go chwalili! Jest delikatny i korzenny, czyli idealny!




Kruchy spód
  • 125 g mąki pszennej
  • 10 g cukru
  • 2 żółtka 
  • 60 g masła
  • szczypta soli

Z podanych składników zagniatamy kruche ciasto, formujemy z niego kulę i wkładamy na około 30 minut do lodówki. Po tym czasie ciastem wykładamy spód tortownicy. Użyłam tortownicy o średnicy 28 cm, której dno wyłożyłam wcześniej papierem do pieczenia. Ciasto podpiekamy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni C. przez około  10 minut, a następnie studzimy. 


Masa serowa 
  • 750 g twarogu sernikowego
  • 250 g serka mascarpone
  • 3 jajka
  • 3 żółtka
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 190 g cukru
  • 425 puree z dyni
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej 

Wszystkie produkty na sernik powinny być w jednakowej temperaturze, więc wyciągamy je na około 2 godziny przed rozpoczęciem pieczenia. Jajka, żółtka, sok z cytryny, mąkę, cukier i przyprawy* dokładnie miksujemy, a następnie dodajemy puree z dyni* i dalej miksujemy. Na końcu dodajemy stopniowo obydwa rodzaje sera, ciągle miksując do czasu, aż masa będzie gładka i jednolita. Masę serową wylewamy na podpieczony spód i wkładamy do piernika rozgrzanego do temperatury 170 stopni C. Po chwili temperaturę zmniejszamy do 150 stopni C. i sernik pieczemy przez około 65 minut. Upieczony sernik studzimy, a następnie chłodzimy w lodówce. Odpowiednią konsystencje uzyska dopiero po całkowitym ostygnięciu. 

* użyłam podanej wyżej proporcji przypraw - mieszanka przypraw Ady była odrobinę inna i przepis na nią znajdziecie na jej blogu;

* w internecie najpopularniejszym sposobem na przygotowanie purre z dyni do ciast jest pieczenie kawałków dyni wraz ze skórką w piekarniku, a następnie zmiksowanie ich - ja ugotowałam dynię w wodzie, następnie pozostawiłam ją na dłuższy czas na durszlaku, żeby dobrze się odsączyła z wody i zmiksowałam ją - obydwa sposoby są dobre, z tym że w pierwszym przypadku puree jest bardziej suche, a w drugim bardziej wilgotne; 


Czekoladowa polewa
  • 200 g mlecznej czekolady
  • 2 łyżki masła
  • 4 łyżki śmietanki 36% tł. 
  • cukrowe posypki (użyłam żółtych gwiazdek, białych śnieżynek oraz białego i złotego maczku)

Czekoladę z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Gdy będą już płynne, dodajemy śmietankę i całość dokładnie mieszamy. Tak przygotowaną polewą smarujemy wierzch sernika. Zanim polewa zastygnie posypujemy ją cukrowymi posypkami. 





Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia sernika na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.


piątek, 27 grudnia 2013

Kruche ciasteczka pomarańczowe


W prezencie świątecznym dla Przyjaciół upiekłam kruche ciasteczka pomarańczowe. Bo Boże Narodzenie pachnie przecież pomarańczami, no nie? :) Do ozdobienia ciasteczek wykorzystałam stemple z literkami oraz okrągłą pieczątkę z napisem Made with love. Piekąc ciasteczka z użyciem stempli czy pieczątek, należy pamiętać żeby do ciasta nie dodawać proszku do pieczenia ani sody. W przeciwnym razie - jeśli użyjemy proszku lub sody - ciasteczka urosną, zniekształcając przy okazji napisy. Takie spersonalizowane, własnoręcznie upieczone i ładnie zapakowane ciasteczka na pewno wywołają uśmiech na twarzy obdarowanych. 




  • 500 g mąki pszennej
  • 200 g cukru
  • 300 g masła
  • 4 żółtka
  • skórka otarta z 2 pomarańczy


   


Z podanych składników wyrabiamy gładkie ciasto i wkładamy je na około 30 minut do lodówki. Po tym czasie rozwałkowujemy je na grubość około 4 mm. Szklanką wycinamy okrągłe ciastka. Za pomocą stempli i pieczątek na ciastkach tworzymy dowolne napisy. Ciasteczka układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy je przez około 10 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni C. Wystudzone ciasteczka ładnie pakujemy i wręczamy w prezencie :) Z podanej ilości składników wychodzi około 50 ciastek o średnicy 7 cm.





Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia ciasteczek na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.



czwartek, 26 grudnia 2013

Pierniczki staropolskie


Już praktycznie po Świętach, ale pokażę Wam jakie w tym roku mieliśmy pierniczki. Pierwszy raz postanowiłam upiec je z ciasta, które leżakowało w lodówce 3 tygodnie przed pieczeniem. Przepis pochodzi ze strony Domowe Wypieki. Można z niego upiec zarówno duży piernik, jak i małe pierniczki. I powiem Wam, że to najlepsze pierniczki jakie upiekłam! Większość udekorowałam lukrem królewskim, a część dodatkowo kolorowymi posypkami.




Ciasto

  • 1/2 litra miodu (użyłam wielokwiatowego)
  • 2 niepełne szklanki cukru 
  • 250 g margaryny
  • 1 kg + 1 szklanka mąki tortowej - około 1150g 
  • 3 jajka
  • 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
  • 125 ml mleka
  • szczypta soli
  • 2 opakowania przyprawy do piernika
  • 1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich
  • 1/2 szklanki posiekanych orzechów laskowych
  • 1/2 szklanki rodzynek 

Dodatkowo

  • lukier królewski (przepis tutaj)
  • kolorowe posypki 




Miód, cukier i margarynę podgrzewamy, ciągle mieszając aż wszystkie składniki się połączą, a następnie odstawiamy do ostygnięcia. Sodę rozpuszczamy w zimnym mleku. Do ostudzonej masy miodowej dodajemy mąkę wymieszaną z przyprawą do piernika, jajka, sól i rozpuszczoną w mleku sodę. Ciasto zagniatamy na jednolitą masę. Pod koniec dodajemy posiekane orzechy i rodzynki. Ciasto przekładamy do emaliowanego, szklanego lub kamionkowego naczynia, przykrywamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na 3-4 tygodnie. Początkowo ciasto jest klejące, ale z czasem zmieni konsystencję tak, że będzie można z niego wycinać pierniczki. Po upływie 3-4 tygodni ciasto rozwałkowujemy na grubość około 4 mm, za pomocą różnych foremek wycinamy z niego dowolne kształty, układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w piekarniku nagrzanych do temperatury około 180 stopni przez około 7-8 minut. Pierniczki najlepiej jest upiec co najmniej tydzień przed Świętami. Wystudzone pierniczki dekorujemy za pomocą lukru królewskiego, który przekładamy do worka cukierniczego z końcówką z bardzo małym otworem i dowolnie dekorujemy. Zanim lukier zastygnie, część pierniczków możemy posypać kolorowymi cukrowymi posypkami. 


   



Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia pierniczków na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.


środa, 25 grudnia 2013

Przedświąteczne pierniczenie u Kasi i Piotrka


Na początku listopada umówiłyśmy się Kasią, że w końcu w tym roku zrobimy ciasto na staropolskie pierniczki, które miało leżakować w lodówce co najmniej 3 tygodnie. Pierniczki miałyśmy wspólnie piec i dekorować. Ostatecznie jednak każda z nas upiekła sama pierniczki, a na dekorowanie umówiłyśmy się na weekend w połowie grudnia. Koniec końców dekorowaliśmy tylko pierniczki Kasi, bo tuż przed wyjściem z domu uprzytomniłam sobie, że udekorowanie moich 200 pierniczków nie dość, że zajęłoby mnóstwo czasu, to jeszcze nie byłoby ich gdzie rozłożyć w mieszkaniu Kasi i Piotrka, a potem jak przewieźć do nas takie nie do końca suche. Niemniej świetnie się bawiliśmy dekorując partię pierniczków Kasi, a resztę wieczoru spędziliśmy grając w jedną z naszych ulubionych gier planszowych :) Przepis na pierniczki staropolskie znajdziecie TUTAJ, a teraz zapraszam Was na krótką relację z naszego wspólnego pierniczenia.




Część pierniczków udekorowaliśmy lukrem królewskim, część oblaliśmy czekoladą, a pozostałe zanurzyliśmy w lukrze z wody i cukru pudru z dodatkiem skórki pomarańczowej.








   




   




   


   


   




sobota, 21 grudnia 2013

Korzenne chatki


Takie urocze małe domki, które można założyć na kubek planowałam upiec już w tamtym roku, ale niestety wtedy zabrakło mi czasu. W tym roku w końcu udało mi się wygospodarować kilka chwil i stworzyłam małe kolorowe chatki, które będą idealnym dodatkiem do świątecznej kawy. Elementy domków upiekłam z przepisu na korzenne ciasteczka, ale możecie wykorzystać również przepis na pierniczki albo na kruche ciastka. 




  • 500 g mąki pszennej
  • 200 g cukru pudru 
  • 200 g miodu
  • 120 g miękkiego masła
  • 1 jajko
  • 1 czubata łyżeczka sody
  • 2 łyżki przypraw korzennych do piernika
  • 2 łyżki kakao
  • lukier
  • kolorowe posypki


   


Wszystkie składniki wkładamy do dużej miski i wyrabiamy gładkie oraz jednolite ciasto. Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 3-4 mm i wycinamy elementy chatek - wzór na zdjęciu poniżej. Na jedną chatkę każdy element musimy wyciąć dwa razy. Elementy pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 stopni C. przez 6-7 minut. 




Z upieczonych elementów za pomocą lukru sklejamy domki.
 Gdy lukier wyschnie, domki dekorujemy lukrem i kolorowymi posypkami.





Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia korzennych chatek na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.


wtorek, 17 grudnia 2013

Buraczki zasmażane


Kapusta zasmażana bardzo przypadła Wam do gustu - to najczęściej wyświetlany przepis na blogu. Myślę więc, że przepis na buraczki zasmażane również Wam się spodoba. Zwłaszcza, że buraczki są bardzo smaczne, a ich przygotowanie jest bardzo proste. 




  • około 500 g buraków
  • 1-2 drobno posiekane cebule
  • 1 łyżeczka masła
  • 1 łyżeczka mąki pszennej
  • 1 łyżka octu
  • odrobina cukru
  • pieprz
  • sól


Buraki gotujemy do miękkości. Gdy przestygną, obieramy je ze skórki i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Na maśle podsmażamy drobno posiekaną cebulę, tak aby była lekko zrumieniona. Do cebuli dodajemy starte buraki i całość dusimy przez kilka minut. Po tym czasie dodajemy ocet. Całość doprawiamy solą, pieprzem oraz cukrem. Mąkę rozrabiamy z odrobiną wody, tak by miała konsystencję gęstej śmietany. Tak przygotowaną mąkę dodajemy do buraczków, dokładnie mieszamy i dusimy jeszcze kilka minut. Podajemy na gorąco jako dodatek do mięs. 






Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia potrawy na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.


niedziela, 15 grudnia 2013

Dynia makaronowa z chorizo


U Was już zapewne dawno po sezonie dyniowym, a u mnie dalej trwa. Bo dynie to takie rewelacyjne warzywa: nie dość, że smaczne, to jeszcze bardzo dobrze się przechowują. W przerwie między pieczeniem i lukrowaniem pierników, wyciągnęłam zakupioną pod koniec października dyńkę makaronową i przygotowałam nam lekką, ale bardzo smaczną kolację. Miąższ dyni makaronowej po ugotowaniu rozpada się na cienkie nitki podobne do makaronu. Ja połączyłam go z chorizo i aromatycznym czosnkiem. To naprawdę pyszna kolacja gotowa przy niewielkim nakładzie pracy. 




  • 1 dynia makaronowa
  • około 150-200 g chorizo
  • 4-5 ząbków czosnku
  • odrobina parmezanu do posypania po wierzchu
  • kilka kropli oliwy
  • garść listków bazylii
  • świeżo zmielony czarny pieprz
  • sól


Dynię w całości wkładamy do dużego garnka i zalewamy ją wodą, tak aby cała dynia była przykryta. Gotujemy ją pod przykryciem przez około 40 minut. Po tym czasie dynię przecinamy wzdłuż i wyciągamy miąższ widelcem. Chorizo ścieramy na tarce o grubych oczkach lub bardzo drobno kroimy. Czosnek obieramy, przeciskamy przez praskę i wraz z chorizo podsmażamy przez kilka minut na rozgrzanej oliwie. Następnie dodajemy miąższ dyni, całość dokładnie mieszamy i jeszcze przez kilka minut podsmażamy. Na końcu dodajemy porwane na małe kawałki listki bazylii. Danie doprawiamy solą oraz pieprzem. Przed podaniem posypujemy je startym parmezanem. 






Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia potrawy na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.

niedziela, 8 grudnia 2013

Jagnięcina z ciecierzycą, imbirem, chilli i kuskusem


Parę miesięcy temu, gdy likwidowali Epmik prz krakowskim Rynku, były dość duże przeceny na książki. Krzyśkowi wpadło wtedy w oko anglojęzyczne wydanie The Naked Chef 1 Jamie'go Oliver'a. Po obniżce książka była w bardzo dobrej cenie, więc od razu ją kupiliśmy. Przeleżała trochę na półce i w końcu doczekała się użycia, bo Krzysiek postanowił ugotować nam na obiad północnoafrykańską jagnięcinę z ciecierzycą, imbirem, chilli i kuskusem. Danie wyszło świetnie, ale najlepiej smakuje na drugi dzień, gdy wszystkie smaki się przegryzą.





  • 500 g jagnięciny pokrojonej w kostkę o boku około 5 cm
  • 1 bakłażan
  • 85 g ciecierzycy (namoczonej na noc)
  • 5 śliwkowych pomidorów
  • 3/4 łyżki ziaren kolendry
  • 1/4 łyżeczki kuminu
  • gałka muszkatołowa do smaku
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 2 średnie papryczki chilli
  • 1 łyżka stołowa startego świeżego korzenia imbiru 
  • 1 posiekany ząbek czosnku
  • 1/2 łyżeczki octu winnego
  • 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
  • 1/2 łyżki posiekanej natki kolendry
  • sól
  • pieprz
  • kuskus


Namoczoną na noc ciecierzycę odcedzamy, zalewamy ponownie wodą i gotujemy do miękkości. Bakłażana kroimy w kostkę, układamy na durszlaku, oprószamy solą i odstawiamy na około 30 minut, żeby puścił sok. Pomidory sparzamy i obieramy ze skórki oraz pozbawiamy gniazd nasiennych, a następnie kroimy na ćwiartki. 1/2 łyżeczki soli, kumin oraz ziarna kolendry ucieramy moździerzu, dodajemy odrobinę gałki muszkatołowej. W tej mieszance przypraw obtaczamy kawałki jagnięciny. Na dużej i głębokiej patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy i smażymy jagnięcinę na złotobrązowy kolor. Pokrojonego wcześniej bakłażana odciskamy z nadmiaru soku i wraz z łyżką oliwy dodajemy do mięsa. Całość dusimy przez kilka minut. Następnie dodajemy drobno posiekane papryczki chilli oraz imbir i dalej dusimy. Po około 3 minutach dodajemy czosnek i dusimy jeszcze przez 1 minutę, cały czas mieszając. Po tym czasie dodajemy ocet winny oraz pomidory, wszystko dokładnie mieszamy i dusimy pod przykryciem na bardzo małym ogniu przez około godzinę. Na końcu dodajemy ugotowaną ciecierzycę, dusimy jeszcze kilka minut. Doprawiamy do smaku solą oraz pieprzem. Posypujemy posiekaną natką pietruszki oraz kolendry. Podajemy z kuskusem. Potrawa najlepiej smakuje na drugi dzień.







Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia potrawy na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.


sobota, 7 grudnia 2013

Tort różany z dekoracją z kremu maślanego na bazie bezy szwajcarskiej


Pod koniec listopada Dziadziuś Zdzisław obchodzi swoje imieniny. Jak co roku, z tej okazji przygotowałam dla niego tort. Tym razem postanowiłam zrobić coś nowego, zarówno pod względem smaku, jak i dekoracji. Nie wszyscy lubią smak róży, ale ja go uwielbiam. Dlatego też już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie tort z różanym biszkoptem i kremem o smaku róży - pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo tort wyszedł rewelacyjny! Postanowiłam go udekorować kremem maślanym na bazie bezy szwajcarskiej - przepis na ten krem, jak i sposób dekoracji podpatrzyłam na blogu Śladami Słodkiej Babeczki. Krem jest rewelacyjny do dekoracji, bo bardzo dobrze trzyma kształt. Praca z nim to sama przyjemność, bo wszystko wychodzi tak jak ma wyjść. Jedynie jego smak mi nie bardzo odpowiada, ale to dlatego, że nigdy nie byłam fanką kremów maślanych, które dla mnie są zdecydowanie za słodkie. Dlatego też ten krem maślany na bazie bezy traktuję jak masę cukrową: używam go do dekoracji, a zjadam jedynie smakowite wnętrze tortu :)




Biszkopt różany
  • 6 jajek
  • 1 i 1/4 szklanki cukru różanego
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 

Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy do nich stopniowo cukier różany oraz żółtka i dalej ubijamy do czasu aż cukier będzie niewyczuwalny. Następnie wsypujemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Delikatnie mieszamy. Ciasto przelewamy do tortownicy o średnicy 20 cm i pieczemy w temperaturze około 190 stopnic C. do tzw. suchego patyczka.


Krem różany
  • 250 g serka mascarpone
  • 50 g miękkiego masła
  • 1-2 szklanki cukru pudru
  • 2 łyżki konfitury różanej 

Serek ucieramy z cukrem pudrem i konfiturą różaną na gładki krem. Następnie stopniowo dodajemy miękkie masło i dalej ucieramy. 


Dodatkowo
  • 3/4 szklanki gorącej wody
  • 3 łyżki cukru
  • 1/4 szklanki soku z róży

Wystudzony biszkopt przecinamy na 3 blaty. Każdy z blatów nasączamy wodą wymieszaną z cukrem i sokiem z róży. Jeden z blatów układamy na dnie tortownicy i rozsmarowujemy na nim połowę kremu różanego. Przykrywamy drugim blatem i rozsmarowujemy na nim pozostałą część kremu. Całość przykrywamy trzecim blatem biszkoptowym i odstawiamy na lodówki na co najmniej pół godziny.





Krem maślany na bazie bezy szwajcarskiej

  • 300 g miękkiego, pokrojonego na małe kawałki masła
  • 100 g białek dużych jaj (około 3-4 sztuki)
  • 200 g cukru
  • szczypta soli
  • ekstrakt waniliowy lub inny dowolny
  • wybrany barwnik - ja użyłam różowego

Białka przelewamy do miski i dodajemy szczyptę soli. Miskę umieszczamy nad garnkiem z gotującą się wodą. Lekko roztrzepujemy białka, dodajemy cukier i ubijamy do czasu aż cukier całkowicie się rozpuści i będzie niewyczuwalny. Tak ubite białka z cukrem przelewamy do misy miksera i końcówką do ubijania ubijamy do czasu aż białka będą bardzo gęste - zajmie to około 10 minut. Po tym czasie końcówkę do ubijania zamieniamy na końcówkę do ucierania. Do kremu stopniowo dodajemy po kawałku masła i ucieramy do czasu aż krem dokładnie połączy się z masłem. Na końcu dodajemy wybrany barwnik i jeszcze kilka minut ucieramy. 

Na ozdobienie tortu o średnicy 20 cm przygotowałam krem z podwójnej porcji, ale została mi jeszcze około 1/4 kremu. Wierzch i boki tortu pokrywamy cienką warstwą kremu. Pozostały krem przekładamy do rękawa cukierniczego z tylką w kształcie otwartej gwiazdy. Dekorowanie zaczynamy od najniższej warstwy i dekorujemy dookoła tortu. Przykładamy końcówkę tylki prostopadle do boku tortu, obieramy środek różyczki a następnie zataczamy w okół niego koło. I tak do czasu aż cały tort ozdobimy różyczkami. Moim różyczkom jeszcze wiele brakuje do doskonałości, ale jak na pierwszy raz wyszły mi całkiem niezłe. Idealne różyczki i filmową instrukcję jak ozdobić nimi tort znajdziecie na blogu Śladami Słodkiej Babeczki.  







Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię do przesłania zdjęcia swojego tortu na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com. Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebook'u z potrawami wykonanymi przez Czytelników.



czwartek, 5 grudnia 2013

Tort dla harcerki


Na blogu od kilku dni cisza, bo rozłożyło mnie na dobre. Od poniedziałku leżę w łóżku, wygrzewam się i łykam leki zapisane przez lekarza. Efekty jakieś już są: gorączka zniknęła, ból gardła też przeszedł. Niestety dalej kaszlę jak stary traktor, a głos mam jakbym co najmniej przez tydzień non stop piła i śpiewała. Znacie może jakieś domowe sposoby na przywrócenie głosu?

A tymczasem pokażę Wam jaki tort zrobiłam dla kuzynki na 18. urodziny zanim mnie jeszcze rozłożyło. Jest to wpis w sam raz na dzisiaj, bo nie wymaga za wiele pisania, a siły jeszcze nie całkiem mi powróciły. Agata urodziny miała w październiku, ale rodzinnie udało się spotkać z tej okazji dopiero w ostatni weekend. Tak więc Aga dostała tort z prawie 2-miesięcznym opóźnieniem, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo w ten sposób obchodziła urodziny 2 razy :)




Wnętrze tortu było takie jakie zdarza mi się robić najczęściej, 
czyli krem na bazie mascarpone i domowa konfitura z czarnej porzeczki. 
Na zdjęciu niżej Agata ze swoim tortem.




Agata już od kilku lat należy do harcerstwa, więc oczywistym było, 
że tort musiał być z harcerskim akcentem. Adze tort bardzo 
się spodobał, a wszystkim bardzo smakował :)