Chyba każdy naród ma jakąś potrawę, która obcokrajowców przyprawia o dreszcze i na samą myśl o spróbowaniu jej, robi im się niedobrze. W Polsce mamy kiszoną kapustę, kiszone ogórki czy też flaczki. A Szwedzi mają Surströmming. Pewnie większość z Was słyszała o tych szwedzkich sfermentowanych śledziach, które upiornie śmierdzą. W sieci krąży wiele relacji opisujących okropny zapach sfermentowanych śledzi, można też znaleźć wiele filmików na których osoby jedzące te śledzie, po chwili zwracają je bo są tak okropne, że wywołują odruch wymiotny. Ostatnio nasz przyjaciel Michał przywiózł ze Szwecji puszkę Surströmming, więc mogliśmy sprawdzić jak to w końcu z tymi słynnymi szwedzkimi śledziami jest.
Surströmming to złowione późną wiosną śledzie, które pozbawia się jedynie głowy i wraz z wnętrznościami umieszcza się w roztworze soli w drewnianych beczkach. Tak przygotowane beczki odkłada się do kiszenia na słońcu. Trwa to kilka miesięcy do momentu, gdy śledzie przekłada się do puszek wraz z zalewą. Po zamknięciu w puszkach, śledzie dalej fermentują, dlatego puszki ze Surströmming przechowuje się w lodówkach. Ze względu na zbierający się podczas fermentacji gaz, puszki bardzo często pęcznieją i przybierają nieco kulisty kształt. Puszkę najlepiej otwierać pod wodą, po pierwsze dlatego że nieprzyjemny zapach nie będzie wtedy tak intensywny, a po drugie dlatego, że unikniemy wtedy rozpryśnięcia się sfermentowanej zalewny na kuchnię - a podobno bardzo ciężko jest się potem pozbyć tego charakterystycznego dla kiszonych śledzi zapaszku. W obawie, że napęczniała puszka może wybuchnąć, kilka linii lotniczych, m.in. Air France, KLM i British Airways zakazało wnoszenia na pokład kiszonych śledzi, a liczne wspólnoty mieszkaniowe w Szwecji zabraniają otwierania puszki w mieszkaniach.
Surströmming przywiózł do nas Michał, więc to właśnie jemu przypadł zaszczyt otwarcia puszki - a tak naprawdę, to ani ja, ani Krzysiek nie chcieliśmy tego zrobić :) Puszkę Michał otwierał w garnku wypełnionym wodą i na wszelki wypadek bez koszulki, żeby uchronić ją przed przypadkowym zachlapaniem zalewą.
A teraz odpowiedź na dręczące wszystkich pytanie: CZY TE ŚLEDZIE NAPRAWDĘ TAK STRASZNIE ŚMIERDZĄ?! Tak, prawdą jest, że te śledzie śmierdzą. Ale moim zdaniem wszystkie opisy smrodu zwalającego z nóg i przyprawiającego o wymioty są mocno przesadzone. Wydzielany przez Surströmming zapach jest dość nieprzyjemny, ale spokojnie da się go wytrzymać i w sumie mogłabym bez problemu wymienić kilka rzeczy, które mają gorszy zapach niż te śledzie. Być może to zasługa tego, że puszkę otwieraliśmy pod wodą.
Jak już wcześniej wspomniałam, śledzie są pakowane w puszki ze wszystkimi wnętrznościami - są pozbawione jedynie głowy. Dlatego też gdy wyłożymy rybę na talerz, może z niej wypłynąć to i owo :) Szwedzi wykładają pojedynczą rybę na talerz i każdy sam ją sobie patroszy i pozbawia skóry. Dla co wrażliwszych i leniwych osób jest podobno ekskluzywna wersja Surströmming - śledzie w puszkach są już wyfiletowane - ale jak to zwykle bywa, za ekskluzywnością idzie również znacznie wyższa cena.
My do patroszenia - tak jak i do otwierania puszki - wykorzystaliśmy Michała :) Jak przygotować Surströmming do jedzenia? Najpierw oczyszczamy rybę z wszelkich wnętrzności, a następnie rozcinamy ją wzdłuż, usuwamy kręgosłup i delikatnie ściągamy mięso ze skóry. Tak przygotowane mięso jest już gotowe do spożycia. Bardzo dziękujemy Michałowi za to, że podjął się patroszenia śledzi!!!
No to teraz drugie najważniejsze pytanie: JAK JEŚĆ TE ŚLEDZIE? W internecie znajdziecie wiele filmików, na których ludzie zjadają śledzie zaraz po wyjęciu z puszki, czyli razem ze skórą i ze wszystkimi wnętrznościami. I w sumie nie ma się co dziwić, że w kilka chwil potem zwracają to co dopiero zjedli... Podobno tradycyjnie Surströmming spożywa się z cienkim szwedzkim chlebem zwanym Tunnbröd, drobno posiekaną czerwoną cebulką, z małymi ziemniaczkami o słodkawym smaku i kwaśną śmietaną. Można dorzucić do tego również pomidora. Z tych składników robi się coś w rodzaju kanapki. Smarujemy chlebek masłem, układamy na nim mięso śledzia, ziemniaki pokrojone w plasterki, pomidory pokrojone w kostkę wymieszane ze śmietaną oraz posiekaną czerwoną cebulę. I tym sposobem najbardziej śmierdzące śledzie świata robią się całkiem zdatne do spożycia. Warto tu zwrócić uwagę na słowo "zdatne", bo na pewno nie jest to najlepsza rzecz jaką jedliśmy w życiu. Ot po prostu ryba o charakterystycznym smaku i tyle. I warto pamiętać, że gdy jest już wypatroszona i pozbawiona skóry, to charakterystyczny smrodek jest już prawie niewyczuwalny. Drugi raz pewnie nie skusimy się na Surströmming, bo po prostu niezbyt nam smakowały, ale warto było ich spróbować, by przekonać się, że większość internetowych relacji jest mocno przesadzona i że sfermentowane szwedzkie śledzie nie są takie straszne jak je opisują. To trochę tak jak z durianem, który jest przedstawiamy jako najbardziej śmierdzący owoc świata, a w rzeczywistości chociaż ma specyficzny zapach, to tak naprawdę jest bardzo smaczny. Wniosek z tego taki, że dopóki sami czegoś nie spróbujemy, nie będziemy wiedzieli na 100% jak dana rzecz naprawdę smakuje. Szwedzi do Surströmming piją mocno schłodzoną czystą wódkę lub piwo, a czasem nawet mleko.
Na koniec jeszcze wspomnę, że wszystkie naczynia, które miały styczność z puszką, zalewą lub śledziami, spokojnie się domyły. Pozostałości po rybie zapakowaliśmy w dwa worki na śmieci i od razu wynieśliśmy do kontenera. Na drugi dzień po typowym dla Surströmming niezbyt przyjemnym zapachu nie było już śladu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz