czwartek, 30 maja 2013

Orzeźwiający koktajl arbuzowo-jabłkowy z bananem


Dzisiaj mam dla Was pomysł na orzeźwiający koktajl.
Trochę się bałam jak będzie smakowało połączenie arbuza 
z jabłkami i banem, ale okazało się że moje obawy są 
bezpodstawne, bo koktajl wyszedł bardzo smaczny! 




  • 3 jabłka
  • kilka plastrów z ćwiartki arbuza
  • 1 banan
  • trochę mleka (opcjonalnie)

Jabłka obieramy ze skórki, dzielimy na ćwiartki, pozbawiamy pestek i wkładamy do pojemnika od blendera. Dodajemy pokrojony na kawałki miąższ arbuza (najlepiej bez pestek) i banana. Wszystko dokładnie rozdrabniamy blenderem. Na końcu dodajemy trochę mleka, mieszamy i ot cały przepis. Banalny, ale jaki pyszny!





środa, 29 maja 2013

Kulinarne pogaduchy w Alebriche


Jakiś czas temu w Teatrze Łaźnia Nowa były organizowane warsztaty kuchni meksykańskiej. Niestety nie udało mi się na nie dotrzeć, mimo że bardzo się starałam.  Na warsztatach była natomiast moja przyjaciółka Justyna i Małgosia z bloga Zdrowa Kuchnia Sowy. Dziewczyny dostały kupony rabatowe do Restauracji Alebriche, która prowadziła te warsztaty i wymyśliły, że musimy się tam wszystkie razem wybrać. W końcu udało nam się znaleźć termin, który wszystkim pasował i wczoraj spotkałyśmy się w meksykańskiej restauracji Alebriche na ul. Karmelickiej 56 w Krakowie. Bardzo miło i smakowicie spędziłyśmy popołudnie. Postanowiłyśmy, że w ostatnim tygodniu każdego miesiąca będziemy się spotykały w jakimś ciekawym kulinarnie miejscu. I tak narodziły się Kulinarne Pogaduchy, czyli rozmowy o wszystkim i o niczym przy dobrym jedzeniu. Następne spotkanie w ostatnim tygodniu czerwca - może ktoś z Was chce dołączyć? :)




Restauracja Alebriche bardzo mi przypadła do gustu. Zarówno pod względem kuchni jak i wystroju.  Byłam już w kilku meksykańskich restauracjach i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w Alebriche jest prawdziwa meksykańska kuchnia, a nie jakiś meksykański fast food, jak ma to miejsce w innych lokalach. Gotują tu rodowici Meksykanie, więc jest naprawdę meksykańsko. Wnętrze jest proste i bardzo kolorowe. Mimo wielu barw wszystko idealnie do siebie pasuje i  od razu nasuwa skojarzenia z Meksykiem. 






Nazwa - Alebriche - wywodzi się od meksykańskiego rękodzieła wykonanego z papieru lub drewna, pomalowanego w wesołe i przyciągające oko kolory. Zazwyczaj przedstawia wymyślone zwierzę, złożone zarówno z elementów realnych jak i fantastycznych. Nazwa zobowiązuje, więc wewnątrz restauracji można znaleźć wiele takich figurek :)






Na początek zamówiłyśmy coś do picia. Wszystkie zdecydowałyśmy się na świeżą wodę
 z sezonowych owoców. Tego dnia była truskawkowa i była pyszna. A co to takiego?
 To po prostu truskawki zmiksowane z lodem i odrobiną wody. 




Następnie zamówiłyśmy nachosy z zestawem 4 sosów. 
 Porcja była bardzo duża i z trudem się powstrzymałyśmy żeby nie zjeść
 wszystkich na raz, bo przecież jeszcze chciałyśmy spróbować czegoś innego. 
Warto wspomnieć, że nachosy są robione w restauracji
 i od razu mozna było poczuć, że są świeże. 




Po przystawce przyszła pora na zupy. Dziewczyny zdecydowały się na kremową
 zupę z fasoli ze smażoną tortillą i śmietaną. Zupa bardzo i m smakowała. I mi również,
 bo nie byłabym sobą, gdybym im nie skradła kilku łyżek z talerzy :)




Ja zdecydowałam się na zupę aztecką. Jest to zupa na bazie pomidorów i chilli, również 
ze smażoną tortillą i śmietaną, a także z serem. Zupa jest wyrazista w smaku, lekko 
pikantna i moim zdaniem jeszcze smaczniejsza niż krem z fasoli. Justyna
 i Małgosia  uznały, że jest bardzo ostra, ale dla mnie była w sam raz. 




Po nachosach i zupie byłyśmy tak najedzone, że żadnego dnia głównego już byśmy nie zmieściły.
Ale na deser oczywiście znalazłyśmy miejsce :) Dziewczyny solidarnie zamówiły tartę czekoladową.
Była bardzo dobra, chociaż ciut za bardzo spieczona. 




A ja znowu się wyłamałam i zamówiłam sobie pan de elote, czyli ciasto na bazie mąki
 kukurydzianej i młodej kukurydzy, podane z obłędnym sosem. To ciasto było
 boskie! Ja chcę na nie przepis! I na sos także! Normalnie niebo w gębie! 
A pomyśleć, że się wahałam czy nie zamówić tarty 
czekoladowej tak jak Dziewczyny... :) 




Za taką ilość jedzenia i picia dla 3 osób zapłaciłyśmy naprawdę przyzwoitą cenę.
 Wprawdzie to kwota już po 10% rabacie, ale i bez rabatu jest całkiem ok :)




Na pewno jeszcze zawitam do Alebriche, żeby spróbować jakiegoś dania głównego.
No i oczywiście na moją nową wielką miłość, czyli na ciasto z kukurydzy :)

A to nasza ekipa Kulinarnych Pogaduch. Następne spotkanie w tym gronie za miesiąc.
Jeszcze nie wiemy gdzie, ale jesteśmy pewne, że równie miło spędzimy czas :)





niedziela, 26 maja 2013

Życie zaczyna się po 30., czyli torcik urodzinowy Kasi



Dzisiaj zrobiłam dla Kasi taki torcik na urodziny.
I to na nie byle jakie urodziny, bo trzydzieste! 
Torcik był z masą z serka mascarpone oraz
z konfiturą wiśniową. A dekoracje 
tradycyjnie z masy cukrowej.




Planowałam, że torcik będzie z konfiturą z czarnej porzeczki, 
ale jedyny słoik z tą konfiturą jaki miałam w domu spadł mi na podłogę
i się potłukł. Na wyprawę do sklepu po nowy było już za późno.
Na szczęście znalazłam w domu słoik konfitury wiśniowej 
z całymi owocami. I w sumie dobrze się stało, bo połączenie
serka mascarpone i wiśni okazało się bardzo smaczne :)




Kasia z torcikiem :)




Jest tort - jest radość! :)




I tradycyjne zdmuchnięcie świeczek :) 
Kasiu, jeszcze raz życzymy Ci spełnienia wszystkich marzeń!





czwartek, 23 maja 2013

Zielony koktajl ze szpinaku, banana i pomarańczy


Ostatnio mam fazę na przeróżne koktajle. A to wszystko przez Małgosię 
z bloga Zdrowa Kuchnia Sowy :) Jakieś 2 tygodnie temu podczas Tymczasowej 
Strefy Przetrwania miałam okazję spróbować koktajlu ze szpinakiem, który
przygotowała Małgosia. Był to pierwszy koktajl ze szpinakiem jaki zdarzyło mi
się pić i byłam mocno zszokowana, że to jest takie dobre! Kupiłam świeży szpinak
i od razu odtworzyłam koktajl Małgosi. Smakował nawet Krzyśkowi, który 
z rezerwą podchodzi do takich wynalazków :) Przepis - a właściwie
 pomysł - na szpinakowy koktajl znajdziecie na blogu Małgosi, ale
 że jest tak smaczny, to postanowiłam zamieścić go też u mnie, 
bo w końcu trzeba szerzyć to co dobre :) 




  • 3-4 garści świeżego szpinaku
  • 1 banan
  • 1 pomarańcza
  • trochę mleka

Wszystkie składniki rozdrabiamy blenderem, dodajemy mleko i możemy pić :)
Ilość mleka dodajemy według własnego uznania w zależności od tego jak gęsty chcemy mieć koktajl. 






środa, 22 maja 2013

Pizza dwa sery ze szparagami


Sezon na szparagi w pełni, więc trzeba korzystać.
Zdecydowanie wolę te zielone, bo po pierwsze ładniej
wyglądają, a po drugie nie trzeba ich obierać. Dzisiaj wróciłam
do domu z dwoma wiązkami szparagów. Jedna z nich skończyła
w smakowitej pizzy, a druga jeszcze czeka na swoją kolej.
Pizza smakuje wyśmienicie również na zimno, więc
idealnie nadaje się na wycieczkę lub piknik :)




Ciasto:

  • 400 ml wody
  • 2,5 łyżki oliwy
  • 2,5 łyżeczki soli
  • 800 g mąki pszennej
  • 2,5 łyżeczki suszonych drożdży.


Sos pomidorowy:

  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 łyżka cukru
  • bazylia
  • oregano
  • tymianek
  • 3 drobno posiekane ząbki czosnku
  • świeżo mielony czarny pieprz
  • sól.


Dodatkowo:
  • 1 pęczek zielonych szparagów
  • kilka pomidorków koktajlowych
  • 2 kulki mozzarelli
  • kawałek startego parmezanu. 


Pizza tuż przed włożeniem do piekarnika :)



Ciasto do pizzy tradycyjnie zrobiłam w maszynie do pieczenia chleba. Jeśli również taką posiadacie, to wszystkie składniki wrzucacie do maszyny i ustawiacie program na ciasto rosnące. Natomiast jeśli nie posiadacie maszyny, to z tego przepisu możecie również ręcznie wyrobić ciasto. Gdy ciasto rośnie przygotowujemy sos pomidorowy: pomidory rozdrabiamy blenderem, łączymy z pozostałymi składnikami sosu i dokładnie mieszamy. Gdy ciasto wyrasta, gotujemy szparagi. Zielonych szparagów nie trzeba obierać, wystarczy obciąć im zdrewniałe końcówki. Szparagi związujemy sznurkiem w pęczek i wkładamy do gotującej się wody. Szparagi należy gotować w pozycji pionowej z główkami ponad wodą, dlatego dobrze jest je gotować w wąskim i wysokim garnku. Gotujemy je przez około 5 minut. Ugotowane szparagi  kroimy na mniejsze kawałki. Mozzarellę i pomidorki kroimy cienkie plasterki a parmezan ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Wyrośnięte ciasto dzielimy na 2 części i cienko je rozwałkowujemy. Tym razem zrobiłam kwadratową pizzę, ale Wy możecie tradycyjnie przyrządzić okrągłą. Rozwałkowane ciasto smarujemy sosem pomidorowym i posypujemy częścią startego parmezanu. Następnie układamy na nim plasterki mozzarelli i pomidorków oraz kawałki szparagów. Całość posypujemy po wierzchu pozostałym parmezanem. Pizzę pieczemy w piekarniku rozgrzanym do temperatury 200 stopni C. przez około 15 minut. 





        Czas na piknik z home&you - półmetek!


poniedziałek, 20 maja 2013

Ucierane ciasto z rabarbarem


Początkowo planowałam upiec murzynka z rabarbarem, ale gdy zabrałam 
się za robienie ciasta, to okazało się, że skończyło mi się kakao. Upiekłam więc zwykłe
 ucierane ciasto. I kolejny raz okazało się, że to co najprostsze jest najlepsze :) 




  • 2 szklanki cukru
  • 2 jajka
  • 150 g miękkiej margaryny 
  • 3 szklanki mąki pszennej
  • 1 i 3/4 szklanki mleka
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • około 6-8 łodyg rabarbaru pokrojonych na małe kawałki
  • cukier puder do posypania

Cukier ucieramy z jajkami na gładką i puszystą masę. Następnie stopniowo dodajemy margarynę i dalej ucieramy. Do powstałej masy dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz mleko. Całość dokładnie mieszamy. Do ciasta dodajemy pokrojony na mniejsze kawałki rabarbar i ponownie mieszamy. Powstałe ciasto przelewamy do foremki wysmarowanej margaryną i pieczemy przez około 50-60 minut, w temperaturze około 190 stopni C, do tzw. suchego patyczka. Ciasto piekłam w foremce o wymiarach 28x16 cm. Jeśli chcecie żeby rabarbar nie opadł na dno tak jak u mnie, to musicie do ciasta dodać jeszcze około 3 łyżki mąki, wtedy ciasto będzie gęstsze. A sam rabarbar przed dodaniem do ciasta oprószcie mąką. Możecie również rabarbar ułożyć na wierzchu ciasta przelanego do foremki, a nie dodawać go do środka. Upieczone i przestudzone ciasto posypujemy po wierzchu cukrem pudrem. 




niedziela, 19 maja 2013

Londyn na talerzu - Borough Market


Pod koniec kwietnia spędziliśmy kilka dni w Londynie. To były bardzo intensywne dni, bo chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć. Mimo dużego tempa zwiedzania, nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co zaplanowaliśmy. Co do samego Londynu, to mamy mieszane odczucia. Były miejsca, które bardzo nam się podobały, ale jako całość miasto nas nie zachwyciło. Daleko mu do mojego ukochanego Rzymu czy chociażby Edynburga...

Jednym z takich miejsc, które bardzo mi się podobało, był Borough Market. Jest to targowisko usytuowane pod wiaduktami kolejowymi między Borough Street i Tamizą. Zajmuje średniowieczny labirynt ulic, który zmienił się po 800 latach w raj dla smakoszy obejmujący ponad 70 stoisk i straganów. Można tam kupić dosłownie wszystko: świeże ryby i owoce morza, sery i kiełbasy z różnych krajów europejskich, wiele rodzajów pieczywa i ciast, tureckie słodycze, konfitury, oliwy, kawy oraz mnóstwo warzyw i owoców! Marzę, żeby w Krakowie było takie targowisko!

Większości produktów, takich jak sery, kiełbasy, oliwy, marmolady, miody czy różne sosy można było spróbować. Daje to pewność, że kupimy produkt, który naprawdę nam smakuje i jest dobrej jakości.




sobota, 18 maja 2013

Zupa-krem z kalarepki z czarnuszką


Jedliście kiedyś zupę z kalarepy? To mój pierwszy raz i jestem pozytywnie zaskoczona, że gotowana kalarepa tak dobrze smakuje! Początkowo planowałam zrobić śląską oberibę - czyli własnie zupę z kalarepy - ale nigdzie nie mogłam dostać kalarepek razem z liśćmi, a właśnie z takich robi się oberibę. Stwierdziłam więc, że sama coś pokombinuje i zrobiłam kremową zupę. Dodatek czarnuszki nadaje jej wyrazistego smaku. Jest naprawdę dobra! A oberibę i tak kiedyś zrobię... :)




  • około 5 kalarepek
  • 3 średnie ziemniaki
  • 1 duża cebula
  • 2 łyżeczki masła
  • świeży koperek do posypania
  • czarnuszka
  • świeżo mielony czarny pieprz
  • śmietana lub jogurt 
  • sól

Wszystkie warzywa obieramy i kroimy na mniejsze kawałki. Następnie wkładamy je do garnka, zalewamy wodą, dodajemy 1 łyżeczkę czarnuszki i gotujemy. Wody ma być tyle, żeby wszystkie warzywa były przykryte. Gdy wszystkie warzywa będą miękkie, zupę rozdrabniamy blenderem na gładki krem, dodajemy masło i jeszcze chwilkę gotujemy. Jeśli zupa wyszła za gęsta to dolewamy trochę wody, a jeśli za rzadka to ją odparowujemy. Zupę doprawiamy do smaku solą i pieprzem, a gdy będzie już na talerzu lub w miseczce, to robimy na niej kleksa ze śmietany lub jogurtu oraz posypujemy drobno posiekanym koperkiem i odrobiną czarnuszki.





czwartek, 16 maja 2013

Szybki warstwowy deser z bratkami polnymi


Ten deser jest tak prosty i banalny, że chyba nie powinnam go zamieszczać na blogu.
Ale z drugiej strony tak ładnie wygląda, że szkoda byłoby go trzymać w ukryciu :)
Powstał spontanicznie z resztek biszkoptu i galaretki, które zostały mi po 
zrobieniu ciasta kostka rubika. Dorzuciłam jeszcze polne bratki 
i wyszła pyszna oraz ciesząca oczy słodka przekąska. 




  • okrawki z biszkoptu lub dowolne ciastka
  • około 150-200 g serka mascarpone
  • 1 zielona galaretka rozpuszczona w 200 ml wody (u mnie o smaku mojito) 
  • polne bratki

Na dnie szklanek lub pucharków układamy warstwę pokruszonego biszkoptu. Połowę galaretki mieszamy z serkiem mascarpone i tak powstałą masę układamy na pokruszonym biszkopcie. Szklanki wstawiamy do lodówki. Gdy warstwa z serkiem zastygnie, wylewamy na nią pozostałą galaretkę, a niej układamy polne bratki. Prawda, że banalnie proste? I do tego jakie ładne :)




wtorek, 14 maja 2013

Kuchnia Inne Światy na Tymczasowej Strefie Przetrwania w Łaźni Nowej


Od 10 do 19 maja w Teatrze Łaźnia Nowa trwa Tymczasowa Strefa Przetrwania. Organizator zaprasza nas na "wyprawę do ogrodu – nowego  miejsca mocy". Tymczasowa Strefa Przetrwania to "alternatywa dla zbyt szybko pędzącego czasu, codziennych obowiązków, nudnych seriali i wiadomości. To kontakt z naturą, zbliżenie się do siebie, czas na rozmowę, chwile oddechu i rozbudzone zmysły". 




W ostatnią sobotę i niedzielę w ramach Tymczasowej Strefy Przetrwania można było podpatrzeć jak gotują blogerki i spróbować potraw przez nie stworzonych. Do Łaźni Nowej udało mi się wybrać dopiero w niedzielę. Najpierw gotowała Małgosia z bloga Zdrowa Kuchnia Sowy.




 Małgosia zrobiła pyszny zielony koktajl ze szpinaku, banana, pomarańczy 
i mleka sojowego. Był naprawdę rewelacyjny i zniknął w mgnieniu oka!




 Można było tez spróbować smakowitej potrawki z soczewicy z cukinią i porem... 




...a także paluszków piknikowych na mące żytniej.




Wszystko było pyszne i bardzo się cieszę, że po raz
 kolejny mogłam się spotkać z Małgosią :) 

Kolejną blogerką, która gotowała na Tymczasowej Strefie Przetrwania 
w niedzielę, była Klaudyna z bloga Ziołowy Zakątek




Kaludyna zabrała nas w kulinarną podróż do Indii. Zrobiła nam pyszną indyjską herbatę z mlekiem
 i przyprawami, a także curry z ciecierzycą i smażone chlebki  purisy. W planach były też indyjskie
 pączki, czyli gulab jamuny, ale niestety nie mogłam tak długo zostać w Łaźni, żeby ich spróbować.
 Na pewno byłyby równie smaczne jak curry z ciecierzycą :)




I Małgosia i Klaudyna bardzo ciekawie opowiadały o tym co gotują
 i chętnie odpowiadały na wszystkie pytania zgromadzonych osób.
Gotujące Dziewczyny można podpatrywać z takich fajnych leżaków
 w chmurki, ale i tak co chwila ktoś podchodził do stołu przy którym
 gotowały, żeby z bliska coś zobaczyć, dotknąć czy skosztować :) 







Tuż obok odbywały się warsztaty tworzenia w glinie. Glina była wykorzystywana jako
 budulec oraz  materiał zdobniczy i dzięki temu z brzydkiej odrapanej ściany powstało
 takie małe dzieło sztuki, w  tworzeniu którego wszyscy mogli brać udział.






W sobotę pogoda trochę nie dopisała: było chłodno i deszczowo.
Na szczęście każdy mógł się ogrzać gorącą kawą i herbatą :)
Oprócz wspomnianych warsztatów kulinarnych i glinianych,
równolegle odbywały się również inne. Między innymi można
 było pograć w planszówki w pobliskim Kombinatorze 
czy uczestniczyć w tworzeniu ogrodu. Kolejne warsztaty 
i spotkania zaczynają się pojutrze. W czwartek w godzinach
od 14 do 18 mają się odbyć warsztaty kuchni meksykańskiej,
na które planuję się wybrać. Może wybierzecie się i Wy?
Dokładny plan Tymczasowej Strefy Przetrwania znajdziecie TUTAJ.



poniedziałek, 13 maja 2013

Ciasto Kostka Rubika


Ciasto jest trochę pracochłonne, ale efekt wart jest włożonego czasu i pracy. 
Tym razem Kostkę Rubika przygotowałam w wersji tropikalnej z nowymi galaretkami
 firmy Winiary. Świetnie smakuje, a do tego rewelacyjnie wygląda :)




Biszkopt ciemny
  • 1 szklanka cukru
  • 6 jajek
  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżki proszku do pieczenia
  • 12 łyżek oleju
  • 12 łyżek ciepłej wody
  • 2 czubate łyżki kakao

Białka ubijamy na sztywną pianę. Do piany stopniowo dodajmy cukier oraz żółtka i dalej ubijamy. Następnie wlewamy olej z ciepłą wodą oraz mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i kakaem. Całość dokładnie mieszamy. Ciasto przelewamy do wysmarowanej margaryną formy o wymiarach 28x24 cm i pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 stopni C. do tzw. suchego patyczka. W upieczonym i wystudzonym biszkopcie ścinamy wierzch - później wykorzystamy go do dekoracji ciasta. Natomiast pozostały biszkopt przekrawamy na 2 równe blaty.


Biszkopt jasny
  • 1/2 szklanki cukru
  • 3 jajka
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 9 łyżek oleju
  • 6 łyżek ciepłej wody
  • 1 szklanka mąki

Jasny biszkopt przygotowujemy analogicznie jak biszkopt ciemny, czyli ubijamy białka na pianę, a następnie po kolei dodajemy cukier i żółtka oraz olej z ciepłą wodą i mąkę z proszkiem do pieczenia. Ciasto przelewamy do tej samej foremki w której piekł się biszkopt ciemny i również pieczemy go do tzw. suchego patyczka. Wystudzony biszkopt kroimy na 11 pasków o idealnie równej szerokości. 


Dodatkowo będziemy potrzebowali
  • 2 galaretki o smaku pina colada
  • 2 galaretki o smaku mojito
  • 2 galaretki o smaku blue curacao 
  • 2 galaretki o smaku pink margarita 
  • syrop z ananasa (taki z puszki)
  • krem maślany (przepis TUTAJ)




Najpierw przygotowujemy glalaretki. Każdy ze smaków rozpuszczamy w 300 ml wody (2 galaretki - 300 ml wody). Galaretki odstawiamy do czasu aż zaczną tężeć. Na dnie brytfanki w której piekliśmy biszkopty układamy jeden ciemny biszkoptowy blat nasączony syropem ananasowym i smarujemy go cienką warstwą kremu maślanego. Na nim układamy 6 pasków z jasnego biszkoptu w równych odstępach - tak jak jest to pokazane na zdjęciu poniżej. Każdy z pasków smarujemy na wierzchu cienką warstwą kremu maślanego.




Pomiędzy paski wkładamy tężejące galaretki. Jedna pusta przestrzeń to jeden kolor galaretki. Galaretka musi być na tyle gęsta, by nie wsiąkała w biszkopt i na tyle rzadka by ładnie wypełniła puste przestrzenie pomiędzy biszkoptowymi paskami. Galaretki dobieramy tak, żeby dwa takie same kolory nie znalazły się koło siebie. Następnie na paskach z galaretki układamy pozostałe biszkoptowe paski i powstałe puste paski wypełniamy galaretkami. Ciasto wkładamy do lodówki do czasu aż galaretka całkowicie stężeje. Po tym czasie wierzch ciasta smarujemy cienką warstwą kremu maślanego i przykrywamy drugim ciemnym biszkoptowym blatem nasączonym syropem ananasowym. Biszkopt ten na wierzchu znowu smarujemy kremem maślanym i posypujemy pozostałym pokruszonym biszkoptem. Ciasto przechowujemy w lodówce.