piątek, 27 kwietnia 2012

A może by tak sajgonki?

Bardzo dawno ich nie robiłam i tak jakoś wczoraj naszła mnie na nie ochota... Mam na myśli oczywiście  najbardziej znane danie kuchni wietnamskiej, czyli sajgonki. Wywodzą się z Wietnamu, ale ich różne wersje można spotkać w wielu krajach. Jest wiele przepisów na nadzienie do sajgonek: z mięsem, z krabami czy też całkowicie wegetariańskie. Ja tym razem postanowiłam wykorzystać pora, dymkę i mielone mięso drobiowe. Tradycyjne sajgonki są smażone w głębokim tłuszczu. Możemy jednak przygotować ich zdrowszą wersję i usmażyć je na niewielkiej ilości tłuszczu lub w ogóle zrezygnować ze smażenia. Moje wczorajsze sajgonki miały własnie te trzy wcielenia :):):) Muszę przyznać, że niesmażone sajgonki bardzo mi posmakowały...



  • 300-350 g mielonego mięsa drobiowego
  • ok 100 g makaronu sojowego
  • 5-6 grzybów mun
  • 1 duży por
  • 3 dymki
  • 1 czerwona papryczka chilli
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżki posiekanych listków kolendry
  • 1 łyżka oleju arachidowego
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 1 łyżka wina ryżowego
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • sól
  • pieprz
  • 12 arkuszy papieru ryżowego




Grzyby mun namaczamy w wodzie przez około godzinę, a następnie gotujemy 25 minut. Ostudzone grzyby kroimy w słupki. Pora kroimy w krążki, dymkę w piórka. Na patelni rozgrzewamy olej arachidowy i smażymy na nim przez minutę drobno pokrojoną papryczkę chilli i zmiażdżony czosnek, dodajemy  pora, dymkę, grzyby mun, kolendrę oraz imbir i chwilę smażymy. Całość podlewamy winem ryżowym i sosem sojowym, smażymy około 6-7 minut. Usmażone warzywa przekładamy do miski i odstawiamy do wystygnięcia. W tym czasie smażymy mięso mielone, a następnie dodajemy je do warzyw. Makaron sojowy przyrządzamy według przepisu z opakowania: mój wystarczyło zalać wrzątkiem na 3 minuty. Gotowy makaron odcedzamy i kroimy na około 4-cm kawałki. Dodajemy go do warzyw i mięsa. Wszystko dokładnie mieszamy i w razie potrzeby doprawiamy pieprzem i solą. Każdy arkusz papieru moczymy przez chwilę w letniej wodzie, a następnie układamy na nim porcję nadzienia, przykrywamy przeciwległymi bokami i rolujemy. Tak przygotowane sajgonki możemy zjeść bez smażenia - bardzo mi smakowały - lub tradycyjnie smażymy je na głębokim tłuszczu bądź tylko na jego odrobinie. Sajgonki podajemy z sosem słodko-ostrym. 





środa, 25 kwietnia 2012

Sposób na uśmiech od rana, czyli kolorowe pucharki

Ostatnio w naszym menu prawie codziennie pojawiają się jakieś musy i koktajle :) A to dlatego, że mają same zalety! Po pierwsze robi się je w mgnieniu oka z tego co akurat jest pod ręką :) Po drugie są w miarę lekkie i jednocześnie słodkie naturalną słodyczą owoców, a więc jest to idealna przekąska gdy na diecie dopadnie nas ochota na coś słodkiego :):):) Po trzecie cieszą oczy mnóstwem kolorów! Gdy na nie patrzę uśmiech sam pojawia mi się na twarzy :) No i po czwarte: są zdrowe! Dzisiaj postanowiłam przygotować kolorowy mix z mango, truskawek, kiwi i jogurtu naturalnego, który swoim smakiem i wyglądem przywodzi na myśl zbliżające się lato...




  • 1 mango
  • 4 kiwi
  • 200 g mrożonych truskawek
  • 100 g jogurtu naturalnego
  • 1 łyżeczka miodu
  • 30 g granoli


Mango i kiwi obieramy ze skórki, kroimy na mniejsze kawałki i w osobnych pojemnikach rozdrabniamy blenderem na gładką masę. Zamrożone truskawki również rozdrabniamy blenderem, powstanie nam z nich przyjemnie zmrożony sorbet. Jogurt mieszamy z miodem, ale nie jest to konieczne :) Na końcu układamy wszystko warstwami w pucharku. U mnie na samo dno poszedł sorbet truskawkowy, następnie jogurt z miodem, granola, mus z kiwi i na końcu mus z mango. Z podanych składników wyszły mi 3 porcje: kolorowe, słodkie, smaczne i niskokaloryczne! Jeden taki pucharek to tylko 171 kcal.







niedziela, 22 kwietnia 2012

Melon zapiekany z camembertem w sosie borówkowym

Uwielbiam melony. Nigdy nie zapomnę smaku melona, którego kupiliśmy na straganie w gruzińskim miasteczku Kazbegi: był soczysty, słodki i bardzo dojrzały. W Polsce rzadko udaje mi się kupić melony, które smakowałyby tak jak tamten, ale czasem udaje znaleźć melona prawie idealnego. A jak jeszcze jest w dobrej cenie, to już w ogóle żyć nie umierać :) W osiedlowym sklepie kilka dni temu kupiłam 2 melony w śmiesznie niskiej cenie. Zastanawiałam się czy będą dobre... Okazało, że były tak dojrzałe i słodkie, że zaczęłam żałować, że kupiłam tylko 2 sztuki :) Z jednego postanowiłam zrobić dzisiaj pyszny deser, a drugi pewnie jutro zamieni się w jakiś koktajl :) Trochę pomyślałam, sprawdziłam co mam w lodówce i efektem tego jest melon zapiekany z camembertem w sosie borówkowym.   




  • pół melona
  • 130 g borówek
  • 3 łyżki śmietany 18%
  • 6 plasterków camemberta
  • garść płatków z gorzkiej czekolady
  • kilka truskawek


Melona kroimy na 6 plastrów, układamy ja w brytfance wyłożonej papierem do pieczenia. Na każdym kawałku melona kładziemy plasterek camemberta. Ja camemberta ułożyłam na końcu każdego kawałka melona, ale możemy  to zrobić w dowolnym miejscu lub pokroić serek na mniejsze kawałki i przykryć nimi całą powierzchnię melona. Melona z serkiem wkładamy do piekarnika i zapiekamy do czasu aż camembert zacznie się topić. W czasie gdy melon się zapieka, przygotowujemy sos borówkowy: borówki smażymy na patelni, pod koniec smażenia dodajemy śmietanę. W razie potrzeby sos można dosłodzić miodem lub cukrem. Kawałki melona z topiącym się serkiem układamy na talerzu, polewamy je sosem borówkowym, posypujemy płatkami z gorzkiej czekolady i dekorujemy truskawkami przeciętymi na połówki. Rozkosz dla podniebia i dla oczu gwarantowana :):):)



sobota, 21 kwietnia 2012

Łosoś zapiekany w cieście francuskim

Są czasem takie dni, gdy zwyczajnie nie chce mi się zbyt dużo czasu spędzać w kuchni. I właśnie wtedy ratunkiem jest gotowe ciasto francuskie, dzięki któremu w mgnieniu oka można wyczarować coś smacznego. Tym razem do ciasta francuskiego dorzuciłam łososia i powstał smaczny obiad. Danie to również idealnie sprawdzi się jako ciepła kolacja lub przekąska na zimno, a zabranie go ze sobą na wycieczkę rowerową nie sprawia żadnego problemu: wystarczy zapakować je do woreczka i już można na  łonie natury delektować się smakiem łososia zapieczonego w cieście francuskim :)




  • 2 gotowe ciasta francuskie (najlepiej niemrożone) 
  • 350-400 g filetów z łososia 
  • 2-3 pory (tylko białe części)
  • 2 łyżki posiekanego koperku
  • musztarda
  • 1 jajko
  • sok z cytryny
  • sól
  • pieprz


Łososia kroimy w drobną kostkę, doprawiamy solą, pieprzem i skórką z cytryny. Pory kroimy w cienkie krążki, doprawiamy i smażymy na patelni do zeszklenia. Dodajemy koperek i odstawiamy do ostudzenia. Następnie pory mieszamy z łososiem i całość odstawiamy na 30 minut na sitku, by z powstałej masy wypłynął cały płyn. Każdy blat ciasta francuskiego kroimy na 4 równe części. Połowę tak powstałych kawałków smarujemy musztardą, układamy na nich masę rybno-porową i przykrywamy pozostałymi kawałkami ciasta. Brzegi ciasta dokładnie zlepiamy, a wierzch nacinamy w kilku miejscach i smarujemy roztrzepanym jajkiem. Utworzone w ten sposób placuszki  układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy przez 30 minut w temperaturze 180 stopni C. Z podanych składników powstają 4 placuszki. 





czwartek, 19 kwietnia 2012

Smak dzieciństwa zaklęty w ryżowym pucharku

Gdy byłam małą dziewczynką, mój ukochany Dziadziuś Zdzisiu bardzo często gotował mi na kolację grysik lub ryż na mleku. Uwielbiałam je jeść, ale jeszcze bardziej uwielbiałam stawać przy kuchence i patrzyć jak rzadkie mleko stopniowo gęstnieje. Podczas tego gotowania zawsze gadaliśmy sobie o różnych naszych sprawach, ustalaliśmy jaką bajkę przeczytamy na dobranoc, a potem razem jedliśmy :):):) I właśnie dzisiaj naszła mnie ochota na ryż na mleku. Nie chciało mi się iść do piwnicy po malinową konfiturę, więc zrobiłam sobie mus z kiwi. Całość prezentuje się bardzo wiosennie i cudownie smakuje... :)



  • 50 g białego ryżu
  • 300 ml mleka 1.5% tł.
  • 2 płaskie łyżeczki cukru trzcinowego
  • 2 kiwi

200 ml mleka doprowadzamy do wrzenia, a następnie wsypujemy do niego ryż i gotujemy mieszając do czasu aż ryż wchłonie mleko i całość zgęstnieje. Po tym czasie wlewamy resztę mleka i ponownie gotujemy, mieszając do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Tak ugotowany ryż przekładamy do pucharka lub szklanki - ja użyłam szklanki do irish coffee. Kiwi obieramy ze skórki i blenderem rozdrabniamy na gładką masę, wykładamy na ryż. Taki ryż na mleku jest dość kaloryczny, bo pucharek powstały z podanej ilości składników to aż 300 kcal. Jednakże jest bardzo sycący, a więc idealny na śniadanie, deser lub wczesną kolację. Poza tym jest tak pyszny i wiąże się z nim tyle wspomnień, że zjadłabym go nawet jeśli miałby milion kcal :):):)


Z ukochanym Dziadziusiem jakieś 22 lata temu...




...i dziś :):):)





środa, 18 kwietnia 2012

Wygrałam pyszne herbaty :)

Jakiś czas temu brałam udział w konkursie zorganizowanym przez Dorotę na blogu smakuje.blox.pl . Tematem konkursu były przepisy na dania z superowocem. Superowoce to: mango, mangostany, granaty, acerola, goji, i acai. Przesłałam mój przepis na panna cottę z granatami...



...i został on nagrodzony zestawem pysznych herbat :):):) Dzisiaj do mnie doszła przesyłka i muszę przyznać, że naprawdę są smaczne :) Mała rzecz a cieszy :):):)




poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Pucharek pełen tropikalnych musów

Naszła mnie dzisiaj ochota na coś owocowego. W domu miałam banany, kiwi i mandarynki, więc postanowiłam stworzyć coś właśnie z tych owoców. Wszystkie zawierają mnóstwo składników odżywczych. Banany są źródłem potasu, witaminy C i błonnika. Mandarynki to bomba witaminowa, a kiwi oprócz potasu - którego zawierają trochę mniej niż banany -  są również źródłem witamin A, E i K, a także kwasu foliowego. Owoce te, nie dość ze są pyszne, to mają jeszcze zbawienny wpływ na nasze zdrowie, a także na wygląd skóry. Nie pozostaje więc nic innego, jak wymyślać różne pyszności z bananami, kiwi i mandarynkami :) Ja dzisiaj stworzyłam sobie pucharek pełen tropikalnych musów :)




  • 3 mandarynki + kilka plasterków do dekoracji
  • 1 banan
  • 4 kiwi
  • 150 g serka homogenizowanego naturalnego

Wszystkie owoce obieramy ze skórek i w oddzielnych pojemnikach rozdrabniamy blenderem na gładką masę. do banana i do mandarynek dodajemy po połowie serka i dokładnie mieszamy. Tak powstałe musy układamy warstwami w pucharku, dekorujemy listkami mięty i plasterkami mandarynek. Podajemy mocno schłodzone. Z podanej ilości składników wyszły mi 4 pucharki.




Deser ten jest niezwykle orzeźwiający, a zarazem słodki dzięki naturalnej słodyczy owoców. I ma bardzo mało kalorii!!! Jeden taki pucharek to tylko 95 kcal. 




niedziela, 15 kwietnia 2012

Bananowa rozkosz w sosie rumowo-karmelowym

Na samo wspomnienie smaku tego deseru popadam w błogie rozmarzenie... Słodycz smażonych bananów i gęsty sos rumowo-karmelowy to jest dokładnie to czego potrzeba w taki deszczowy dzień jak dziś. Gwarantuję, że po jego zjedzeniu od razu poprawi Wam się humor, a na twarzy pojawi się szeroki uśmiech :):):) I właśnie taki szeroki uśmiech na mojej twarzy wywołał dzisiaj Krzysiek, przygotowując smażone banany w sosie rumowo-karmelowym. Deser ten po raz pierwszy zobaczyliśmy w programie Mistrzowie od kuchni, przygotowywał go brytyjski kucharz Valentine Warner. Dokładne proporcje nie były tam podane, więc przepis który zamieszczam poniżej, jest wyłącznie inwencją Krzyśka. Bardzo smaczną inwencją :):):)



  • 2 banany
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • 5 łyżek śmietany 18%
  • ok 60 g masła + 20 g masła do usmażenia bananów
  • świeżo wyciśnięty sok z połowy limonki
  • 50 ml dobrego rumu



Cukier rozpuszczamy w niewielkiej ilości wody i mieszamy do czasu aż zacznie przeobrażać się w karmel. Po tym czasie wlewamy 3 łyżki śmietany, mieszamy a następnie - wciąż mieszając - dodajemy po kawałku zimnego masła. Na końcu dolewamy sok z limonki i około 25 ml rumu.




Banany przekrawamy wzdłuż i smażymy na maśle. Ważne jest aby patelnie była dobrze rozgrzana, gdyż wtedy banany zaczną się natychmiast smażyć. Zbyt długie smażenie spowoduje, że staną się ciapowate. Banany smażymy do czasu aż trochę poczernieją. Teraz czas na odrobinę mocnych wrażeń :) Do smażących się bananów dolewamy pozostały rum, który na patelni powinien się zapalić :):):)


Następnie do bananów dodajemy przygotowany wcześniej sos, polewamy je pozostałą śmietaną i jeszcze chwilę smażymy. Banany wraz z sosem przekładamy na talerz, posypujemy otartą skórką z limonki...



... i możemy oddać się bananowo-rumowo-karmelowej rozkoszy :):):) Deser najlepiej smakuje, gdy jest gorący.





sobota, 14 kwietnia 2012

Tom Yum Kung, czyli tajska zupa z krewetek

Tom Yum Kung jest jednym z najbardziej znanych dań tajskich, a przez turystów odwiedzających Tajlandię uważana jest za symbol kuchni tajskiej. Smak tej pikantnej zupy z krewetek poznaliśmy dzięki Kasi, która - świeżo po powrocie z Tajlandii - przygotowała ją dla nas podczas ostatniej imprezy sylwestrowej. Zachwycił nas wtedy smak tej zupy, a teraz w końcu sama postanowiłam ją zrobić. W internecie można znaleźć wiele przepisów na Tom Yum Kung: niby są do siebie podobne, ale jednak różnią się szczegółami. W dwóch książkach, które mam w domu, również znalazłam przepisy na tę zupę: jedna to Kuchnie Świata a druga to mała książeczka Tajskie smaki. Przepisy te także różnią się od siebie, jak i od tych, które znalazłam w internecie. Zupę, którą dzisiaj jedliśmy, zrobiłam według przepisu Kasi. I na pewno zrobię ją jeszcze nie raz :) W Tajlandii dotąd nie byliśmy, ale mam nadzieję że kiedyś uda nam się odwiedzić ten piękny kraj i zjeść Tom Yum Kung przygotowaną przez tajskiego kucharza :):):)



  • 400 g krewetek
  • 1 litr bulionu z kurczaka
  • 1 czerwona papryka
  • 3 suszone papryczki chilli namoczone w wodzie
  • 2-3 świeże pomidory lub 1 puszka pomidorów
  • 30-40 g pieczarek (tylko kapelusze)
  • 3 łodyżki trawy cytrynowej
  • 3 cebule dymki wraz z zielonym szczypiorem
  • 2 łyżeczki pasty chilli
  • 4 łyżki sosu rybnego
  • 1 limonka lub 5-6 liści limonki kaffir
  • mała puszka mleka kokosowego (165 ml)
  • świeża kolendra
  • makaron ryżowy wstążki



Dymkę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy. Dodajemy grubo pokrojoną czerwoną paprykę i kapelusze pieczarek pokrojone na ćwiartki. Wszystko razem chwilę dusimy, a następnie zalewamy bulionem z kurczaka. Łodyżki trawy cytrynowej rozgniatamy tępą częścią noża i wkładamy do wywaru. Dodajemy skórkę z jednej limonki, pastę chilli, drobno pokrojone papryczki chilli, pomidory pokrojone na cząstki i krewetki (jeśli kupiliśmy krewetki w pancerzykach, to należy je wcześniej obrać). Gotujemy do czasu aż krewetki będą miękkie. Na końcu dolewamy mleko kokosowe, dodajemy pokrojony szczypior z dymki i całość doprawiamy sosem rybnym, cukrem i sokiem świeżo wyciśniętym z limonki. Zupa najlepiej smakuje na drugi dzień, gdy wszystko się ze sobą "przegryzie" :) Zupę podajemy z makaronem ryżowym (ugotowanym osobno - nie w zupie!), posypaną drobno posiekanymi listkami kolendry i przybraną plasterkami limonki. 





piątek, 13 kwietnia 2012

Tarta z porami i pieczarkami

Do zrobienia tej tarty zainspirował mnie wpis na blogu Degusto. Miałam w domu pory i pieczarki i zastanawiałam się co z nimi zrobić... I akurat na Degusto pojawił się przepis na francuską tartę z porami :) Dorzuciłam jeszcze salami i zakochałam się w smaku tej tarty :)




  • 1 opakowanie gotowego ciasta francuskiego
  • 2 pory (tylko białe końcówki)
  • 1 cebula
  • 6-8 pieczarek
  • 4 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
  • 2 jajka
  • salami
  • starty ser żółty
  • sól
  • pieprz
  • oregano
  • tymianek
  • bazylia


Cebulę kroimy w kostkę, pora i pieczarki w plasterki, a następnie wszystko razem podsmażamy na patelni. Doprawiamy do smaku sola i pieprzem. W miseczce mieszamy jajka z jogurtem naturalnym, ziołami i startym żółtym serem. Ciasto francuskie rozkładamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Jego brzegi zawijamy tak aby powstało obramowanie. Na ciasto wykładamy podsmażone warzywa, na nich układamy plasterki salami i wszystko zalewamy jajkami wymieszanymi z serem i jogurtem. Tartę pieczemy w temperaturze 200 stopni C. przez 15-20 minut.  Tarta idealnie nadaje się na obiad lub kolację. I jest pyszna! :):):)




czwartek, 12 kwietnia 2012

Wiedeńskie ciasteczka czekoladowe z okazji Dnia Czekolady

Dzisiaj - 12. kwietnia - na całym świecie obchodzony jest Dzień Czekolady. Nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała tej okazji do zrobienia czegoś bardzo czekoladowego :) Na ostatnie Boże Narodzenie dostałam od Przyjaciółki książkę Czekolada i właśnie w niej postanowiłam poszukać inspiracji. Spośród wielu przepisów na torty, ciasta, ciasteczka i wszelkie inne czekoladowe przysmaki, wybrałam wiedeńskie ciasteczka czekoladowe. Są szybkie w wykonaniu i naprawdę mocno czekoladowe :)




  • 125 g masła
  • 6 łyżek cukru pudru
  • 175 g mąki pszennej
  • 3 łyżki mąki kukurydzianej
  • 200 g czekolady deserowej
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 50 ml mleka

W misce ucieramy masło z cukrem pudrem na puszystą masę. Stopniowo dodajemy obydwie mąki, proszek do pieczenia i dalej ucieramy. 75 g czekolady deserowej rozpuszczamy w kąpieli wodnej, wlewamy do masy i starannie mieszamy. Jeśli ciasto jest za gęste, dodajemy trochę mleka. Ja dolałam 50 ml, by uzyskać odpowiednią konsystencję ciasta. Ciasto przekładamy do tytki z końcówką z dość dużym otworem i na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wyciskamy ciasteczka o długości około 5 cm. Pieczemy je w temperaturze 200 stopni C. przez około 15 minut. Pozostałą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i zanurzamy w niej połowę każdego ciasteczka. Ciasteczka układamy na papierze do pieczenia i pozostawiamy do czasu aż czekolada stwardnieje. Z podanej ilości składników wyszły mi 24 ciasteczka. Jedno ciasteczko to około 123 kcal.






środa, 11 kwietnia 2012

Przepiórki znad Eufratu

To już ostatnia z potraw, które gościły w tym roku na naszym wielkanocnym stole. W jednym ze sklepów natknęłam się na przepiórki, mniej więcej w tym samym czasie znalazłam w Zwierciadle przepis i doszłam do wniosku, że będzie to danie idealne na świąteczny obiad. Ten sposób przyrządzenia przepiórek zalicza się podobno do najstarszych przepisów świata, pochodzi z glinianych tabliczek z Yale znalezionych około 1700 roku przed naszą erą w Mezopotamii. Przepis nieznacznie zmieniłam i powstało smaczne i oryginalne danie :)




Ja przygotowałam 12 przepiórek, i na taką ich ilość podam Wam składniki:
  • 12 przepiórek
  • 1 mały por
  • kilka gałązek natki pietruszki
  • 6 ząbków czosnku
  • garść suszonych daktyli + dodatkowo 12 sztuk
  • 750-800 ml piwa pszenicznego, najlepiej niepasteryzowanego
  • sól
  • pieprz
  • 2 łyżeczki octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka oliwy


Pora, natkę pietruszki i garść daktyli siekamy bardzo drobno. Dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę, ocet jabłkowy, doprawiamy solą i pieprzem. Wszystko dokładnie mieszamy i tak powstałą masą faszerujemy przepiórki. Otwór którym wkładaliśmy nadzienie do przepiórek zatykamy całym daktylem :) Przepiórki obsmażamy na patelni. Następnie układamy je w naczyniu żaroodpornym, zalewamy piwem i wkładamy do piekarnika. Pieczemy je w temperaturze około 220 stopni C. do czasu aż będą miękkie i zrumienione na złoto. W razie potrzeby dolewamy piwa. 




Przepiórki są dość małe, więc jeśli mają stanowić danie główne, należy przeznaczyć co najmniej 2 sztuki na osobę.


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Wielkanocny żurek w chlebie

No i praktycznie już po Świętach. Jakoś bardzo szybko minęły... Ale żeby jeszcze pozostać w świątecznym klimacie pokażę Wam mój wielkanocny żurek w chlebie, który podałam dzisiaj moim gościom. Mam nadzieję, że im smakował :):):) Żurek jest oczywiście na zakwasie, który zrobiłam tydzień temu. Na dzisiaj był idealny. Sam żurek, tak jak i zakwas, również jest z przepisu Babci Teresy. Ale zanim podam Wam przepis na żurek, muszę napisać o chlebie... Bo wymyśliłam sobie, że żurek podam w chlebie. Przez dwa tygodnie przed Świętami codziennie obiecywałam sobie, że pójdę do piekarni zamówić chlebki na żurek i tak szłam, że w końcu tam nie doszłam. Nie pozostało mi nic innego jak podać żurek na talerzach... ale było mi bardzo żal, bo żurek podany w chlebie ma swój niepowtarzalny świąteczny urok. I wczoraj wieczorem mnie olśniło: przecież mogę sama upiec chlebki!!! Upiekłam więc 10 małych chlebków i myślę, że żurek prezentował się w nich dużo lepiej niż na talerzu :)




Dość długo szukałam przepisu na ten chleb, ale w końcu znalazłam. Chodziło mi o chleb, który szybko się robi, bez zakwasu i bez czasu potrzebnego na wyrastanie ciasta. I ten chleb taki właśnie jest. 

  • 600 ml letniej wody
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 2 łyżeczki soli
  • 2 łyżeczki cukru
  • 2 saszetki drożdży suszonych
  • około 1 kg mąki pszennej

Wszystkie składniki oprócz mąki umieszczamy w misce, a następnie po trochu dodajemy mąkę do czasu aż powstanie gładkie ciasto, które nie będzie się kleiło. Z podanej ilości składników wychodzą 3 chlebki o średnicy 15 cm. Chciałam, żeby wszystkie chlebki miały jednakowy kształt i taką samą wielkość, wymyśliłam więc że upiekę je w zwykłym garnku emaliowanym. Trochę się obawiałam czy to się uda, ale okazało się, że niepotrzebnie, bo chlebki w garnku piekły się rewelacyjnie. Z ciasta formowałam lekko spłaszczoną kulkę takiej wielkości, by na wysokość sięgała do około połowy garnka, a na środku każdej kulki, umieszczałam malutką kulkę, która miała być uchwytem od przykrywki. Chlebek pieczemy przez około 40 minut w temperaturze 220 stopni C. Miałam tylko dwa garnki o średnicy 15 cm, więc upieczenie 10 chlebów zajęło mi trochę czasu, ale było warto... :) Upieczonym i ostudzonym chlebkom odcinamy wierzch tak aby powstała przykrywka, a środek "miseczki" wydrążamy. 





Chlebki są gotowe i czekają na żurek. Aby go zrobić będziemy potrzebowali:
  • przygotowany wcześniej zakwas 
  • wywar ugotowany z połowy selera, pora, pietruszki i marchwi
  • białą kiełbasę
  • śmietanę
  • 3-4 suszone grzybki namoczone w wodzie
  • sól
  • pieprz
  • majeranek
  • 2 liście laurowe
  • świeży koperek.

Z warzyw gotujemy wywar. Warzywa wyciągamy, a do wywaru dodajemy grzybki wraz z wodą, w której się moczyły, białą kiełbasę i liście laurowe. Całość gotujemy jeszcze przez około 20 minut. Po tym czasie wyławiamy grzybki a dodajemy zakwas i trochę śmietany. Doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem. Posypujemy posiekanym koperkiem i gotowe :) Kiełbasę możemy zostawić w całości lub pokroić w plasterki. Ja wybrałam tą drugą opcję. Żurek podajemy w chlebie z jajkiem ugotowanym na twardo. 






niedziela, 8 kwietnia 2012

Wesołego Alleluja! I smacznej paschy :)


Wszystkim czytelnikom mojego bloga życzę radosnych
 i spokojnych Świąt pełnych wiary, nadziei i miłości, 
spędzonych z rodziną i z przyjaciółmi, smacznego jajka, 
mokrego Dyngusa, wiosennego nastroju
 i mnóstwa uśmiechów na twarzy!
Wesołego Alleluja!



A tymczasem prezentuję moją pierwszą paschę :):):) Dużo słyszałam o tym deserze wywodzącym się zza naszej wschodniej granicy, obejrzałam mnóstwo zdjęć i w końcu naszła mnie ochota, aby skosztować tej zachwalanej wszędzie słodkości. Ale żeby skosztować, trzeba najpierw zrobić :) Poszperałam więc w internecie, spośród wielu przepisów wybrałam ten jeden jedyny i oto jest: moja pierwsza pascha. W mojej rodzinie nie ma zwyczaju przyrządzania paschy na Wielkanoc, ale coś czuję, że właśnie rodzi się nowa tradycja i deser na stałe zagości w naszym wielkanocnym menu, gdyż bardzo nam zasmakował :):):) 

  • 800 g tłustego sera twarogowego
  • 200 g miodu
  • 200 g masła
  • 3 żółtka
  • kawałek laski wanilii
  • 250 ml śmietany kremówki
  • 1 łyżeczka cukru wanilinowego 
  • garść orzechów laskowych
  • tabliczka czekolady Milka


Ser mielimy, orzechy laskowy  i czekoladę siekamy na drobne kawałki. Żółtka ucieramy z miodem na puszystą masę, dodajemy śmietanę i stale mieszając podgrzewamy w wodnej kąpieli do momentu, aż masa trochę zgęstnieje. Może to potrwać około 20 minut. Gdy masa zgęstnieje, zdejmujemy ją z ognia, laskę wanilii rozcinamy i do masy wrzucamy ziarenka, dodajemy pokrojone w kostkę masło, zmielony ser, cukier wanilinowy i całość ucieramy na gładką masę. Na koniec dodajemy orzechy laskowe i czekoladę. w oryginalnym przepisie zamiast orzechów laskowych były orzechy włoskie, a zamiast czekolady skórka pomarańczowa, ale stwierdziłam, że jak szaleć to na całego i do masy dodałam to co najbardziej lubię :) Dużą salaterkę wykładamy gazą i przelewamy do niej masę. Tak przygotowaną paschę odstawiamy na całą noc do lodówki. Podajemy mocno schłodzoną.


sobota, 7 kwietnia 2012

Mąż w kuchni, czyli powstały pyszne sosy do wędlin i jaj :)

Dzisiaj popołudniu razem z Mężem tworzyliśmy pyszne sosy do wędlin i jaj. Ja przygotowałam sos rzodkiewkowy i ziołowy, a Krzysiek sos chrzanowy, który w jego rodzinie jest nieodłącznym elementem Świąt Wielkanocnych :) 




Aby zrobić sos chrzanowy będziemy potrzebowali :
  • korzeń chrzanu
  • majonez
  • śmietankę 30% (ale nie UHT)
  • 6 jaj ugotowanych na twardo
  • sok z cytryny
  • cukier 
  • sól.


Korzeń chrzanu obieramy.




















Kroimy na kawałki i...












...trzemy na tarce lub tak jak zrobił Krzysiek, przepuszczamy przez sokowirówkę, a następnie łączymy ze sobą sok i chrzanowe wiórki. Mina Krzyśka zdecydowanie świadczy o tym, że aromat chrzanu dawał mu się we znaki i...













...wyciskał łzy z oczu.















Gdy już poradzimy sobie z chrzanem, możemy zając się   krojeniem jaj w kostkę. Dodajemy je do startego  chrzanu.


















Dolewamy śmietankę...















...i majonez. Doprawiamy solą, cukrem, sokiem z cytryny i wszystko razem dokładnie mieszamy. 




















Pyszny sos jest gotowy i możemy zabrać się za jedzenie :):):)



















W przepisie na sos chrzanowy nie ma podanych dokładnych proporcji, gdyż w zależności od tego jak bardzo ostry chcemy sos, dajemy mniej lub więcej poszczególnych składników.

A gdy Krzysiek robił sos chrzanowy, ja zajęłam się sosami: rzodkiewkowym i ziołowym.

Sos rzodkiewkowy - mieszamy ze sobą:
  • pęczek rzodkiewki utartej na tarce o drobnych oczkach
  • 2 łyżki chrzanu
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżka posiekanego szczypiorku
  • sól
  • pieprz.


Sos ziołowy - mieszamy ze sobą:
  • 150 ml jogurtu greckiego
  • 4 łyżki majonezu
  • 2 przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku
  • 1/2 utartej cebuli
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 2 łyżki posiekanego tymianku i bazylii.