Mój trzytygodniowy pobyt w Oslo zbliża się ku końcowi, więc pasowałoby w końcu przygotować na obiad łososia. Krzysiek się śmieje, że to przecież łosoś jest głównie kojarzony z Norwegią, a ja z uporem maniaka jem krewetki :) Ale żeby nie było, że łososia jadłam tylko na surowo w sushi, postanowiłam w końcu coś z niego przygotować. W sklepie wpadł mi w oko jeszcze fenkuł i tym sposobem powstał smaczny łosoś na karmelizowanym fenkule.
- mały kawałek świeżego łososia
- 1/2 fenkułu
- 1/2 cebuli
- 1 łyżeczka cukru (najlepiej brązowego)
- sól
- pieprz
Cebulę i fenkuł kroimy w piórka. Na patelni patelni podsmażamy najpierw cebulę. Gdy będzie już zrumieniona i miękka, układamy na niej pokrojony fenkuł i posypujemy go cukrem. Dolewamy odrobinę wody, przykrywamy pokrywką i całość dusimy około 10 minut. Po tym czasie fenkuł i cebula powinny być zrumienione i delikatnie karmelizowane, a woda powinna całkowicie odparować. Gdy cebula i fenkuł się duszą, na drugiej patelni smażymy łososia. Kroimy go na paski mniej więcej 3-4 cm szerokości, doprawiamy solą oraz pieprzem i smażymy po kilka minut z każdej strony. Na talerzu układamy fenkuł i cebulę, a na nich usmażonego łososia. Ja podałam do niego jeszcze ziemniaki. Prosty, szybki i smaczny obiad gotowy w mniej 15-20 minut :) Chociaż ja krewetkowy maniak już się zastanawiam jak smakowałyby krewetki w towarzystwie fenkułu... ale to pewnie przekonam się dopiero w sierpniu podczas kolejnego trzytygodniowego pobytu w Norwegii, bo na jutro wynajęliśmy samochód i jedziemy na całodzienną wycieczkę na archipelag Tjøme i do ciekawszych miasteczek w okół Oslofjorden, a w niedzielę mam już samolot do Krakowa.