Z każdej podróży przywozimy jakieś regionalne przysmaki. Tak było i tym razem :):):) Po powrocie z Rzymu w naszej kuchni zagościły nie tylko bajecznie kolorowe makarony o różnych kształtach i aromatyczne kawy...


A więc kupiliśmy sobie czarne tagliatelle, kolorowe gigli i trofie liguri. Już widzę oczami wyobraźni to czarne tagliatelle z jakimś białym sosem... :):):) A sama historia powstania tego rodzaju makaronu też jest ciekawa. Według legendy, tagliatelle zostało stworzone w okresie renesansu przez Zefirano - utalentowanego szefa kuchni - który zainspirował się fryzurą Lukrecji d'Este ułożoną z okazji jej ślubu :):):)


Kupiliśmy tam dwa rodzaje kawy: kultową "La Regina dei Cafe" (w czerwonym opakowaniu) i trochę mniej znaną "Sposolatte - Il Principe dei Caffe" (w żółtym opakowaniu). A w zwykłym markecie kupiliśmy kolejne dwie kawy marki Corsino Corsini: Brasil Santos i Cafe Arabica. Obydwie są ogólnodostępne w Polsce, ale dwa razy droższe niż we Włoszech. Kawowych zakupów dopełniła kawiarka marki Bialetti :)
Oprócz kawowych i makaronowych przysmaków kupiliśmy też pyszne suszone pomidory, którą są doskonałym dodatkiem do sałatek i do wielu innych potraw, a także ocet balsamiczny z Modeny. Ocet ten chcieliśmy kupić już w ubiegłym roku podczas pobytu w Emilia-Romana, regionie Włoch w którym jest produkowany. Niestety podróżowaliśmy wtedy tylko z bagażem podręcznym, co z góry przekreśliło zakup octu, bo wiadomo że z płynami na pokład samolotu się nie wsiądzie. Tym razem ocet balsamiczny z Modeny bezpiecznie przyleciał z nami w dużym nadawanym bagażu i będzie świetnym dodatkiem do sałatek, sosów i marynat.
Ahhhh... Gdyby tak zamieszkać w Rzymie... :):):)
Same pyszności :).
OdpowiedzUsuńależ wspaniałości:) taka kawa to musi mieć powalający aromat i smak.
OdpowiedzUsuńWow! świetna podróż i jakie apetyczne pamiątki ;)
OdpowiedzUsuń