Uwielbiam kuchnię włoską, te wszystkie makarony, pizze i słodkości. Włoskim deserem, który szczególnie przypadł mi do gustu jest panna cotta. Nie dość, że jest smaczna i dzięki zmianie dodatków za każdym razem może inaczej smakować, to jeszcze efektownie wygląda. Przyszło mi do głowy, żeby zrobić wytrawną panna cottę. Pewnie niejeden Włoch dostałby zawału na myśl o takiej profanacji tego chyba najbardziej znanego włoskiego przysmaku, ale dlaczego mamy cieszyć się panna cottą tylko w formie deseru? Dzięki drobnym modyfikacjom tradycyjna słodka panna cotta może stać się smaczną wytrawną przystawką :) Połączenie śmietanki, cukinii i pikantnego ketchupu Roleski okazało się strzałem w dziesiątkę! Eksperyment uważam za w pełni udany i na pewno jeszcze nie raz zrobię wytrawną panna cottę w towarzystwie innych warzyw :)
- 1/2 małej i wąskiej cukinii
- 2 ząbki czosnku
- bazylia
- oregano
- sól
- pieprz
- 1 płaska łyżeczka żelatyny
Z cukinii odkrawamy 2 wąskie plasterki, doprawiamy je bazylią oraz oregano i podsmażamy na patelni kilka minut. Usmażone plastry cukinii odkładamy na papierowy ręcznik, żeby pozbyć się nadmiaru oliwy. Pozostałą cukinię (ze skórką) kroimy na małe kawałki, dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę, doprawiamy bazylią, oregano oraz solą i pieprzem. Całość dusimy na patelni, a następnie rozdrabniamy blenderem na gładką masę. Żelatynę rozpuszczamy w 3 łyżkach gorącej wody i łączymy z cukiniową masą. Na dnie dwóch filiżanek układamy po jednym plasterku podsmażonej cukinii, a następnie wylewamy na nie masę cukiniową. Filiżanki wstawiamy do lodówki do stężenia.
- 200 ml śmietanki 30%tł.
- 5-6 łyżek ketchupu Markowego Pikantnego firmy Roleski
- grubo mielony czarny pieprz
- bazylia
- 2 płaskie łyżeczki żelatyny
W czasie gdy cukiniowa masa tężeje w lodówce, przygotowujemy masę śmietanowo-ketchupową. Śmietankę i ketchup wlewamy do małego rondelka. Dzięki ketchupowi nie musimy doprawiać masy, ale warto dodać odrobinę grubo mielonego czarnego pieprzu i bazylii, by uzyskać ładny efekt wizualny: w masie będą widoczne drobinki pieprzu i bazylii. Masę podgrzewamy przez kilka minut, energicznie ją mieszając, aby ketchup dobrze połączył się ze śmietanką. Żelatynę rozpuszczamy w 5-6 łyżkach gorącej wody i łączymy z ciepłą masą śmietanowo-ketchupową. Ostudzoną masę wlewamy do filiżanek na stężałą masę cukiniową. Całość ponownie wkładamy do lodówki na całą noc lub do czasu stężenia.
Gotową wytrawną panna cottę wykładamy na talerzyki. Aby ułatwić sobie wyjęcie jej z filiżanek, możemy na kilka sekund włożyć filiżanki do gorącej wody. Tą smakowitą przystawkę możemy podać na grzance z chleba lub tak jak ja: po prostu solo udekorowaną gałązkami oregano.
Konkurs „Podróże Pani R.” znajdziecie na Facebooku na profilu Roleski:
Udział w nim może wziąć każdy, wystarczy mieć pomysł!
ale jesteś szalona:)co za pomysł
OdpowiedzUsuńAnia Twoje kulinarne pomysły są niesamowite:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHmmm... intrygujący pomysł...
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie, jednak to profanacja. Jak z deseru można zrobić przystawkę? Wariacje wariacjami, ale nie przestawianie kuchni do góry nogami...
OdpowiedzUsuńDla mnie to poszukiwanie nowych smaków, a nie profanacja :)
OdpowiedzUsuńTo proponuję hot-doga z powidłami zamiast musztardy. Efekt będzie mniej więcej taki sam, równie odkrywczy
OdpowiedzUsuń:)
Nie jadam hot-dogów, więc nie spróbuję. Ale zapewniam Cię, że to nic odkrywczego, bo widziałam kiedyś jak ktoś je kanapkę z szynką i dżemem :) Poza tym porównanie hot-doga z powidłami do mojej przystawki za bardzo Ci nie wyszło, bo moja panna cotta z oryginałem ma wspólną jedynie nazwę i kształt, nie mieszam w niej słonych i słodkich smaków, tak jak Ty w proponowanym hot-dogu :) Nie wszystkim musi się podobać mój pomysł, przygotowując tą przystawkę, zakładałam że niektórzy się oburzą... Na szczęście żyjemy w wolnym kraju i ja mogę profanować panna cottę, a Ty możesz wyrażać swoją opinię na jej temat :):):) Pozdrawiam!
UsuńJak dla mnie fajny pomysł ;-)
OdpowiedzUsuń