W tym roku wszystko kwitnie wcześniej niż w poprzednich latach. I tak też jest z dziką różą o ciemno różowych dużych płatkach (to chyba odmiana o nazwie róża pomarszczona, ale nie dam sobie za to uciąć głowy). W ubiegłym tygodniu pod babcinym blokiem dojrzałam kwitnący krzak i zdziwiłam się, że to już! Ale skoro w Krakowie już, to może w Lędzinach też? Bo wiecie, w Krakowie nie mam miejsca w którym mogłabym zebrać płatki róży z krzewów rosnących z dala od dróg. Za to w Lędzinach jest takie miejsce. Od razu więc napisałam sms do Teściowej i umówiłyśmy się, że w weekend pójdziemy sprawdzić czy róża kwitnie. Okazało się, że tak! Od razu zaczęłyśmy zbierać płatki. Lidzia - moja Teściowa - z prawdziwym poświęceniem przedzierała się przez kolczaste gałązki i w ostatnich chwilach przez deszczem udało nam się zebrać dość sporą torbę różanych płatków. Dzięki Lidziu za pomoc! Potem w domu okazało się, że ta góra płatków to zaledwie 300 g. Ale spokojnie wystarczyło ich na kilka słoiczków konfitury oraz trochę różanego cukru. Kiedyś robiłam płatki róży ucierane z cukrem. W tym roku postanowiłam zrobić konfiturę gotowaną. Wbrew pozorom wcale nie tak łatwo było znaleźć jakiś ciekawy przepis. W końcu jednak wyszperałam go na Ziołowym Zakątku. Nie jest to klasyczna konfitura czy marmolada, ale płatki róży zatopione w gęstym syropie i gotowane tak długo aż staną się przezroczyste. Konfitura wyszła rewelacyjna. A podczas jej gotowania w całym mieszkaniu pachniało różami :)
- 200 g płatków róży
- 8-10 g kwasku cytrynowego
- 800 g cukru
- 400 ml wody
Płatki róży pozbawiamy białych gorzkawych koniuszków. Najlepiej jest je poucinać nożyczkami. Tak przygotowane płatki zasypujemy kwaskiem cytrynowym i rozcieramy palcami aż puszczą sok. Następnie przekładamy je do szklanki - ciasno ubite płatki spokojnie się w niej zmieszczą - i zostawiamy pod przykryciem na około 12 godzin. Po upływie tego czasu, z cukru i wody gotujemy rzadki syrop, dodajemy do niego płatki róż i gotujemy do czasu aż syrop zgęstnieje, a płatki róży staną się przezroczyste. Gorącą konfiturę przekładamy do wyparzonych słoików i mocno zakręcamy. Nie zapomnijcie, że wystudzona konfitura jeszcze zgęstnieje.
Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię
do przesłania zdjęcia konfitury na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com.
Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.
0 komentarze:
Prześlij komentarz