Pierwszy dzień urlopu spędziliśmy u Przyjaciół w Nadleśniczówce. Nadleśniczówka to stuletni piękny dom, który wymaga generalnego remontu. Kasia i Janek doprowadzają go do świetności własnymi siłami, z pomocą rodziny i przyjaciół. Rzeczy do zrobienia jest wiele i każda para rąk do pracy, to dla Kasi i Janka duża pomoc i znaczne przyspieszenie pracy. Tak więc w sobotę przyjechaliśmy do Nadleśniczówki: Krzysiek w gotowości do pracy, a ja - przyznaję się bez bicia - z nastawieniem na błogie lenistwo :) Wprawdzie kilka razy przebiegły mi przez głowę myśli, że może jednak by coś zrobić, gdy wszyscy wokoło pracują, ale chęć nicnierobienia i odpoczynku bardzo szybko te myśli przeganiała :) Tak więc siedziałam w pięknym otoczeniu, cieszyłam się pierwszym dniem długiego urlopu i uwieczniałam na zdjęciach postęp prac. Ale żeby nie było, że jestem totalnym leniwcem, to dzień wcześniej przygotowałam dla dzielnych ludzi pracy składniki na pieczonki i upiekłam muffinki z jagodami. Pieczonki to rodzaj zapiekanki ziemniaczanej z boczkiem i kiełbasą oraz z innymi warzywami. Tradycyjnie przyrządza się ją w kociołku na ognisku - i tak właśnie zrobiliśmy w sobotę - ale bez kociołka i ogniska z powodzeniem można ją przygotować w domu w piekarniku. Pieczonki to szybki sposób na dobry obiad, bez konieczności stania cały dzień przy garach.
Wszystkie warzywa oprócz kapusty obieramy i kroimy na plasterki. Boczek - najlepiej taki tłuściejszy - oraz kiełbasę kroimy na mniejsze kawałki. Dno i boki żeliwnego kociołka wykładamy liśćmi kapusty. Na samym dnie na liściach kapusty układamy dość grubą warstwę boczku, a następnie układamy warstwami pozostałe składniki: ziemniaki, cebulę, kiełbasę, buraki, boczek i marchew i tak aż do wyczerpania składników. Każdą z warstw obficie doprawiamy. Na wierzchu układamy kilka liści kapusty i kociołek szczelnie zamykamy. Kociołek ustawiamy nad rozpalonym ogniskiem i w zależności od wielkości ognia pieczmy przez 60-90 minut. Najlepiej po upływie około godziny zdjąć kociołek z ogniska i sprawdzić czy warzywa są już miękkie. Jeśli nie, to jeszcze na jakiś czas kociołek wstawiamy do ogniska.
- ziemniaki
- boczek wędzony
- kiełbasa (zwyczajna, toruńska, podwawelska lub inna)
- marchew
- buraki
- kapusta biała
- cebula
- czarny pieprz
- sól
- rozmaryn
- słodka papryka
Nasz Nadleśniczy Janek razem z Tatą szczelnie zamykają kociołek...
... i ustawiają go na ognisku.
Zapach pieczonek kusił nas już od jakiegoś czasu, więc jeszcze przed upływem godziny
zajrzeliśmy do kociołka. Okazało się, że są już gotowe, więc mogliśmy w końcu zacząć jeść.
A poniżej jeszcze krótka fotorelacja z sobotnich prac w Nadleśniczówce :)
Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię
do przesłania zdjęcia potrawy na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com.
Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.
Pycha, przypomniało mi się jak kiedyś co roku jadłam latem takie danie z ogniska, tylko u nas nazywało się to "baniak".
OdpowiedzUsuń