piątek, 29 marca 2013

Pasztet z soi i soczewicy


Do zrobienia tego pasztetu zainspirowało mnie apetyczne zdjęcie pasztetu sojowego na blogu Kaczodajnia. Początkowo planowałam zrobić właśnie tamten pasztet, ale ostatecznie dołożyłam 2 rodzaje soczewicy, to i owo pozmieniałam i ostatecznie wyszedł zupełnie inny, ale bardzo smaczny pasztet. Wiadomo, że taki bezmięsny pasztet ma zarówno swoich zwolenników jak i zagorzałych przeciwników: moja Mama, Przyjaciółka i Babcia zachwyciły się nim od pierwszego kęsa, natomiast mój Mąż po pierwszym kęsie, powiedział że nie będzie czegoś takiego jadł :)  Zachęcam Was do przetestowania przepisu i sprawdzenia czy Wam posmakuje taki pasztet. 




  • 500 g suchego ziarna soi
  • 250 g suchego ziarna zielonej soczewicy
  • 250 g suchego ziarna czerwonej soczewicy
  • 4-5 ząbków czosnku
  • 4 marchewki
  • 3 cebule
  • 1/2 selera korzeniowego
  • 4 jajka
  • 1 niepełna szklanka płatków owsianych
  • pęczek kolendry
  • 2 łyżki majeranku
  • 1 cała gałka muszkatołowa
  • 1 łyżka słodkiej papryki
  • świeżo zmielony czarny pieprz
  • sól


Soję namaczamy na całą noc, a następnego dnia gotujemy ją do miękkości. Obydwa rodzaje soczewicy również gotujemy. Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy ją na patelni. Marchewki i selera ścieramy na tarce o drobnych oczkach i również dusimy na patelni, tak żeby były pół miękkie. Ugotowane ziarna soi i soczewicy mielimy w maszynce do mięsa, razem z cebulą. Do zmielonej masy dodajemy marchewkę i selera, drobno posiekaną kolendręę, płatki owsiane, czosnek przeciśnięty przez praskę, jajka, startą gałkę muszkatołową oraz pozostałe przyprawy. Całość doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Masę przekładamy do aluminiowych foremek. Pasztet pieczemy w temperaturze 200 stopni C. przez około 40 minut.




czwartek, 28 marca 2013

Babciny pasztet z zającem


Przepis na pasztet dostałam dawno temu od Babci Teresy. Jest sprawdzony i za każdym razem wychodzi rewelacyjny. W oryginalnym przepisie pasztet jest z dodatkiem mięsa z królika. Ja tym razem zamiast króliczego mięsa użyłam mięsa zająca, bo akurat takie miałam. Mimo tej drobnej zmiany pasztet jak zwykle wyszedł świetnie: jest idealnie wilgotny, nie rozwala się, a pachnie tak cudownie, że co chwila idę do kuchni i wsadzam nos do foremki :)




  • 1 kg mięsa z zająca lub z królika
  • 1 kg mięsa z kurczaka
  • 1/2 kg karkówki wieprzowej
  • 1/2 kg wędzonego boczku lub podgardla
  • 40 dkg wątróbki drobiowej
  • 2 garści suszonych grzybów
  • 3-4 marchewki
  • 1/2 małego selera korzeniowego
  • 1 pietruszka
  • 3 bułki (mogą być suche)
  • 4 jajka
  • 3-4 liście laurowe
  • 5-6 ziaren jałowca
  • 1 gałka muszkatołowa starta na drobnej tarce
  • czarny pieprz
  • sól

Zająca, kurczaka, wieprzowinę oraz marchewki, selera i pietruszkę zalewamy wodą i gotujemy z dodatkiem grzybów i ziaren jałowca do czasu aż mięso będzie miękkie, a nawet odrobinę rozgotowane. Ugotowane mięso razem z surową wątróbką i wędzonym boczkiem mielimy dwukrotnie w maszynce. Mielimy także ugotowane warzywa i grzyby. W rosole pozostałym z gotowania mięsa namaczamy bułki, a następnie również je mielimy. Do mięsnej masy dodajemy jajka i startą gałkę muszkatołową. Całość doprawiamy do smaku solą oraz pieprzem. Masę przekładamy do jednorazowych foremek aluminiowych i wygładzamy. Na wierzch każdej foremki wlewamy po 2-3 łyżki rosołu pozostałego z gotowania mięsa. Pasztet pieczemy w temperaturze 180 stopni C. przez około godzinę. Z podanej ilości składników wychodzi 8 foremek o pojemności 500 ml. Oczywiście pasztet można upiec w większych foremkach, ale ja najbardziej lubię te o pojemności 500 ml, gdyż są w sam raz: ani za duże ani za małe. 





środa, 27 marca 2013

Zając po polsku


To był mój pierwszy raz zarówno jeśli 
chodzi o przyrządzanie jak i o jedzenie zająca.
Zając wyszedł bardzo dobry! Warto więc poświęcić 
trochę czasu na jego przygotowanie. Przepis znowu
 z kartki wytarganej ze starego babcinego kalendarza.



  • 1 sprawiony zając (około 2,5-3 kg)
  • 1-2 litry maślanki
  • seler korzeniowy
  • 2 marchewki
  • pietruszka
  • cebula
  • garść suszonych borowików
  • 300 ml śmietany
  • 10-15 jagód jałowca
  • 2 łyżki różowego pieprzu w ziarnach
  • 150 g masła
  • sól

Zająca wkładamy do naczynia (najlepiej kamiennego, ale ja takiego nie miałam, więc użyłam dużego garnka), zalewamy maślanką i odstawiamy na 2-3 dni. Należy pamiętać, żeby zająca w maślance obracać co 12 godzin. Po upływie 2-3 dni zająca wyciągamy z maślanki i dzielimy na części. Na potrawę najlepiej jest przeznaczyć uda i comber. Ziarna jałowca i pieprzu ucieramy w moździerzu. Powstałą masą nacieramy mięso. Warzywa obieramy i kroimy w plasterki, obkładamy nimi zająca i odstawiamy na 2 godziny. Po tym czasie zająca wyciągamy z warzyw, oprószamy go solą i układamy w naczyniu żaroodpornym. Mięso obkładamy kawałkami masła. Dodajemy grzyby i całość pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni C. przez około 2 godziny. Od czasu do czasu mięso polewamy sosem powstałym z pieczenia. Pod koniec pieczenia zająca polewamy śmietaną wymieszaną z mąką, obniżamy temperaturę i pieczemy jeszcze przez 10 minut.




wtorek, 26 marca 2013

Kaczka w pomarańczach


W niedzielę zaprosiliśmy kilka osób na urodzinowy obiad mojego Męża. 
Z racji tego, że gości miało być sporo, to postanowiłam przygotować kaczkę
i zająca. Zając piekł się w piekarniku, więc kaczkę musiałam przyrządzić
 w jakiś inny sposób. Przepis na kaczkę w pomarańczach znalazłam
 na starej kartce wytarganej z kalendarza. Według tego przepisu kaczka
 nie była pieczona w całości w piekarniku, tylko podzielona na porcje 
i smażona na patelni, a potem duszona w dużym rondlu. To było to 
czego potrzebowałam! Natomiast całkowicie zmodyfikowałam sos.
Kaczka wyszła bardzo smaczna, a niektórzy z gości powiedzieli mi,
 że to była najlepsza kaczka jaką jedli w życiu :) Tak więc 
z czystym sumieniem polecam Wam ten sposób 
przyrządzenia kaczki  na wielkanocny obiad. 




  • 1 kaczka podzielona na porcje
  • 100 g masła
  • 300 ml białego wytrawnego wina
  • 200 ml bulionu drobiowego
  • 300 ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
  • 1 łyżka octu
  • pieprz
  • sól
  • plastry pomarańczy do dekoracji
  • 4-5 łyżek konfitury pomarańczowej

Kawałki kaczki oprószamy solą i pieprzem. Na patelni rozpuszczamy masło i obsmażamy na nim porcje kaczki na złoty kolor. Następnie na patelnię dolewamy połowę bulionu drobiowego i dusimy kaczkę przez około 30 minut. Po tym czasie pozostały bulion przelewamy do dużego rondla i doprowadzamy go do wrzenia, przekładamy do niego porcje kaczki, dolewamy wino oraz sok pomarańczowy i dusimy kaczkę jeszcze przez około 30 minut. Pozostały z duszenia kaczki sos łączymy z konfiturą pomarańczową i przelewamy do sosjerki. Kaczkę podajemy udekorowaną plasterkami pomarańczy.



poniedziałek, 25 marca 2013

Ciasto marchewkowe


Lubicie ciasto marchewkowe? Bo ja bardzo!
Tym razem postanowiłam oblać je lukrem i udekorować 
marchewkami z masy cukrowej. Przyznajcie, że tak ozdobione 
ciasto wygląda obłędnie! Lukier można zastąpić rozpuszczoną czekoladą
lub całkowicie pominąć polewę, gdyż ciasto samo w sobie 
jest bardzo pyszne: delikatne i niezbyt słodkie.




Ciasto
  • 2 szklanki drobno startej marchewki
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 2 szklanki cukru
  • 1 i 1/4 szklanki oleju
  • 4 jajka
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 łyżeczki cynamonu

Lukier
  • 1 białko
  • 200-250 g cukru pudru
  • kilka kropli soku z cytryny

Marchewki z masy cukrowej
  • około 100 g cukru pudru
  • 13 g glukozy
  • 1/2 łyżeczki żelatyny
  • 9 ml zimnej wody
  • 1/4 łyżeczki margaryny Planta




Jajka ucieramy z cukrem na puszystą masę, a następnie stopniowo dodajemy do niej mąkę i olej. Na końcu dodajemy startą marchewkę, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. Ciasto przelewamy do wysmarowanej margaryną i wysypanej bułką tartą formy. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 stopni C. przez około 50-55 minut. 

Gdy ciasto się piecze, możemy zająć się przygotowaniem marchewek z masy cukrowej. Żelatynę wsypujemy do miski i zalewamy zimną wodą, odstawiamy na około 5 minut. Po tym czasie miskę z żelatyną ustawiamy nad parą wodną i mieszamy aż zrobi się rzadsza. Wsypujemy glukozę i dodajemy Plantę. Wszystko mieszamy jeszcze chwilę do czasu rozpuszczenia się margaryny i następnie odstawiamy do ostygnięcia. Bardzo ważne jest, żeby nie dopuścić do zagotowania się masy!!! Jeśli by się tak stało, to masę należy wyrzucić i  zacząć jeszcze raz!!! Masę dzielimy na dwie części i do jednej dodajemy szczyptę pomarańczowego barwnika, a do drugiej zielonego. Następnie stopniowo dosypujemy cukier puder i wyrabiamy do czasu, aż masy będą plastyczne. Gdyby się okazało, że masa wyszła zbyt klejąca, należy dosypać do niej jeszcze trochę cukru pudru. Z masy cukrowej formujemy marchewki. Jeśli nie macie czasu i ochoty na zabawę z masą cukrową, to gotowe marchewki z masy cukrowej lub marcepanowej można kupić w sklepach z dekoracjami cukierniczymi. 

Białko ubijamy na sztywną pianę, a następnie stopniowo dodajemy do niej cukier puder oraz sok z cytryny i dalej ubijamy. Tak przygotowanym lukrem  smarujemy wierzch i boki ciasta. Na wierzchu ciasta układamy marchewki z masy cukrowej. Jeśli nie macie zaufania do lukru z surowym białkiem, to możecie przygotować gotowany lukier z wody i cukru.




sobota, 23 marca 2013

Sernik na zimno lekki jak puch


Przepis na ten sernik wycięłam dawno temu z jakiejś gazety, nawet nie wiem z jakiej... Leżał sobie zapomniany w zeszycie z przepisami, aż w tym tygodniu wpadł mi w ręce. Zauroczyło mnie jego zdjęcie i borówki, które są miłym wspomnieniem lata, słońca i ciepła... Na przekór zimie, która nie chce od nas odejść, postanowiłam przygotować to letnie ciasto. Wszyło pyszne! Delikatne, puszyste i leciutkie. Na pewno zrobię je jeszcze nie raz, zwłaszcza że wszystkim którzy je jedli, bardzo smakowało!




Spód ciasta
  • 4 łyżki mąki pszennej
  • 3 jajka
  • 3 łyżki cukru
  • 1 łyżka kakao
  • szczypta proszku do pieczenia

Białka ubijamy, dodając do nich stopniowo cukier. Mąkę przesiewamy z kakaem i proszkiem do pieczenia, a następie wsypujemy do ubitych białek. Dodajemy żółtka i całość dokładnie mieszamy. Formę wykładamy papierem do pieczenia, wylewamy na nią ciasto i pieczemy przez 15 minut w temperaturze około 190 stopni C. 


Warstwa serowa
  • 600 ml śmietany 36%
  • 400 g borówek (świeżych lub mrożonych)
  • 400 g serka homogenizowanego (naturalnego lub waniliowego)
  • 50 g startej białej czekolady
  • 1/2 szklanki gorącej wody
  • 4 łyżeczki żelatyny
  • 3 łyżki cukru pudru

Śmietanę ubijamy na sztywno cukrem pudrem. Do ubitej śmietany dodajemy serek i startą czekoladę. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, a gdy wystygnie dodajemy ją do masy. Połowę borówek dodajemy do masy i całość dokładnie ale jednocześnie delikatnie mieszamy. Jeśli używamy mrożonych borówek, to nie trzeba nich rozmrażać. Masę serową wykładamy na upieczony i wystudzony biszkopt i wstawiamy do lodówki na co najmniej 3 godziny. Pozostałe borówki podgrzewamy na patelni tak aby puściły sok. Można je posłodzić, ale nie jest to konieczne. Przed podaniem sernik polewamy sosem borówkowym. Sernik przygotowałam w zwykłej brytfance, ale lepiej zrobić go w tortownicy, gdyż wtedy łatwiej będzie go przekładać na talerz. 




środa, 20 marca 2013

Czosnkowe łódeczki z jajek


To jedna z moich ulubionych propozycji podania jajek.
Robię je zarówno na Wielkanoc jak i na różne imprezy. Zazwyczaj
 przygotowuję je z dodatkiem czosnku, ale równie dobrze można zastąpić 
go szczypiorkiem, rzodkiewkami czy duszonymi pieczarkami. 




  • 6 jaj ugotowanych na twardo
  • 2 łyżki majonezu
  • 5 ząbków czosnku przeciśniętych przez praskę
  • 12 plasterków salami
  • dowolne kiełki (ja użyłam kiełków brokuła)
  • świeżo zmielony czarny pieprz
  • sól

Jajka przekrawamy wzdłuż na połówki i delikatnie wyciągamy z nich żółtka. Żółtka rozgniatamy widelcem, dodajemy majonez, przeciśnięty przez praskę czosnek i wszystko dokładnie mieszamy. Powstałą masę doprawiamy do smaku solą i pieprzem, a następnie wypełniamy nią miejsca po żółtkach w połówkach jajek. Na wierzchu każdej połówki układamy kiełki brokuła. Plasterek salami nadziewamy na wykałaczkę, a następnie wbijamy ją w połówkę jajka, tworząc żagiel łódeczki.






wtorek, 19 marca 2013

Wiosenna sałatka z paluszkami krabowymi


Sałatka ta zdecydowanie kojarzy mi się z wiosną i z Wielkanocą. Pierwszy raz jadłam ją kilka lat temu podczas śniadania wielkanocnego u Cioci Basi i tak mi zasmakowała, że od razu zapisałam sobie na nią przepis. Od tej pory tę sałatkę robię bardzo często, nie tylko w okresie wiosenno-wielkanocnym. 




  • 1 duże opakowanie paluszków krabowych
  • 2 pęczki rzodkiewki
  • 1 pęczek koperku
  • mały słoik dyni marynowanej
  • 5 jajek ugotowanych na twardo
  • 1-2 łyżki jasnego sosu sojowego
  • majonez
  • pieprz
  • sól




Paluszki krabowe kroimy na mniejsze kawałki, jajka w kostkę, a rzodkiewki w półplasterki. Koperek drobno siekamy. Pokrojone paluszki krabowe, jajka i rzodkiewki wkładamy do miski, dodajemy dynię odsączoną z zalewy i posiekany koperek. Dodajemy 1-2 łyżki majonezu i całość dokładnie mieszamy. Doprawiamy do smaku sosem sojowym, solą i pieprzem. 



poniedziałek, 18 marca 2013

Tort koszula męska


Krzysiek urodziny ma dopiero za kilka dni, ale urodzinowe 
spotkanie z przyjaciółmi zorganizowaliśmy trochę wcześniej,
bo w ostatnią sobotę. A jak urodziny, to musiał być też tort! W tym 
roku wymyśliłam, że będzie w kształcie męskiej koszuli :)




Tort to czekoladowy biszkopt przełożony 
serkiem mascarpone i konfiturą morelową.




Krzyśkowi bardzo się spodobał :)




A na zdjęciu niżej tradycyjne zdmuchiwanie świeczek :)




I jeszcze raz tort:




piątek, 15 marca 2013

Sałatka z wołowiną i karmelizowaną brukselką


Powstała całkiem spontanicznie z produktów, które akurat
 miałam pod ręką i od razu skradła moje serce, a raczej 
podniebienie :) Sałatka z wołowiną i karmelizowaną
 brukselką - nie dość, że smaczna, 
to jeszcze zdrowa.




  • 300 g brukselki
  • 300 g wołowiny 
  • 8 łyżek kuskusu
  • pęczek grubego szczypioru
  • konfitura żurawinowa
  • oliwa z oliwek
  • pieprz 
  • 3 łyżki cukru
  • sól

Mięso kroimy na cienkie plastry. Każdy plaster smarujemy po jednej stronie konfiturą żurawinową, a następnie skrapiamy oliwą. Mięso wkładamy do rękawa do pieczenia i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni C. przez około 30 minut. Upieczone mięso kroimy na małe kawałki.  Brukselkę obieramy z wierzchnich liści, odcinamy końcowy kawałek głąba, a jago pozostałość nacinamy na krzyż. Oczyszczoną brukselkę namaczany na kilka minut w zimnej wodzie. Dzięki temu będzie jędrniejsza. Tak przygotowaną brukselkę wrzucamy do posolonego i posłodzonego 1 łyżką cukru wrzątku i gotujemy przez około 5 minut od czasu ponownego zagotowania się wody. Na suchą patelnię wsypujemy 2 łyżki cukru i mieszamy do czasu aż się rozpuści. Następnie wrzucamy na patelnię ugotowaną brukselkę, dodajemy 2 łyżki wody i smażymy przez kilka minut, cały czas mieszając, tak żeby wszystkie brukselki oblepiły się cukrowym syropem. Kuskus przyrządzamy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Szczypior grubo siekamy. Mięso, brukselkę, kuskus i szczypior wrzucamy do miski. 2-3 łyżki konfitury żurawinowej łączymy z 2 łyżkami oliwy i 2 łyżkami przegotowanej wody. Tak przygotowany sos wlewamy do miski i całość dokładnie mieszamy. Doprawiamy pieprzem do smaku. 






środa, 13 marca 2013

Mandarynkowe muffiny z wnętrzem pełnym sosu mandarynkowego


Te muffinki to pełnia mandarynkowego smaku.
Aromatyczne ciasto ze świeżo wyciskanym sokiem mandarynkowym 
kryje w sobie pyszny mandarynkowy sos, a całość przykryta jest
 pierzynką z kremu na bazie mascarpone... Skusicie się?




Muffinki
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1/4 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 szklanki świeżo wyciśniętego soku z mandarynek
  • 1/4 szklanki oliwy
  • 1 jajko

Sos mandarynkowy
  • 2 żółtka
  • 1/4 szklanki  cukru
  • 120 ml świeżo wyciśniętego soku z mandarynek

Krem
  • 120 g masła
  • 100 g serka mascarpone
  • 50 ml świeżo wyciśniętego soku z mandarynek
  • 1 łyżka cukru





W jednej misce mieszamy składniki suche muffinek, a w drugiej mokre. Następnie łączymy zawartość obydwu misek. Formę do pieczenia muffinek wykładamy papilotkami i wypełniamy je ciastem do 3/4 wysokości. Muffinki pieczemy przez około 20 minut w temperaturze 190 stopni C. Z podanych składników wychodzi 6 dużych muffinek. Gdy muffinki się pieką przygotowujemy sos mandarynkowy. W małym rondelku ubijamy trzepaczką żółtka z cukrem, następnie dodajemy sok mandarynkowy i całość podgrzewamy na małym gazie do czasu aż sos zgęstnieje. Gotowy sos przekładamy do miseczki i odstawiamy do wystudzenia. Na końcu robimy krem: cukier ucieramy z masłem, a następnie stopniowo dodajemy do niego serek mascarpone i sok mandarynkowy. Krem wkładamy do lodówki aby stężał. Upieczone i wystudzone muffinki wydrążamy specjalnym przyrządem lub po prostu za pomocą noża. Do otworów wlewamy sos mandarynkowy, a wierzch muffinek przykrywamy kopułką z kremu. Krem dekorujemy cząstkami mandarynek.





wtorek, 12 marca 2013

Warstwowa zapiekanka makaronowa z brukselką


Wczoraj podczas zakupów wpadła mi w oko brukselka.
Gdy ją zobaczyłam to uświadomiłam sobie jak dawno jej nie jadłam. 
W sumie mogłabym nawet powiedzieć, że o niej zapomniałam... 
Więc aby to nadrobić, od razu ją kupiłam i zaraz po powrocie do domu 
użyłam jej jako jednego ze składników pysznej makaronowej zapiekanki. 
Zapiekanka wyszła tak dobra, że do zdjęć została mi jedynie marna jej resztka :) 




  • 500 g brukselki
  • 300 g makaronu penne ugotowanego al dente
  • 400 g mięsa mielonego (ja użyłam drobiowego)
  • 1 żółta papryka pokrojona w kostkę
  • 3 zmiażdżone ząbki czosnku
  • sos beszamelowy (przepis TUTAJ)
  • 2-3 pomidory pokrojone w plastry
  • starty parmezan
  • masło do wysmarowania formy
  • świeżo zmielony czarny pieprz
  • słodka papryka
  • 1 łyżka cukru
  • sól

Brukselkę obieramy z wierzchnich liści, odcinamy końcowy kawałek głąba, a jago pozostałość nacinamy na krzyż. Oczyszczoną brukselkę namaczany na kilka minut w zimnej wodzie. Dzięki temu będzie jędrniejsza. Tak przygotowaną brukselkę wrzucamy do posolonego i posłodzonego 1 łyżką cukru wrzątku i gotujemy przez około 5 minut od czasu ponownego zagotowania się wody. Mięso doprawiamy solą, czosnkiem i słodką papryką, a następnie razem z czosnkiem podsmażamy na patelni przez kilka minut. Naczynie żaroodporne smarujemy masłem i układamy w nim warstwami podsmażone mięso mielone, cienką warstwę startego parmezanu, brukselkę, żółtą paprykę, stary parmezan i makaron. Całość zalewamy sosem beszamelowym i posypujemy grubszą warstwą startego parmezanu. Na wierzchu układamy pokrojone w plastry pomidory. Naczynie wkładamy do piekarnika nagrzanego do około 200 stopni C. Zapiekankę pieczemy przez około 25-30 minut. 






sobota, 9 marca 2013

Muffinki z mango i białą czekoladą


Jakiś czas temu umówiłam się z Domi z bloga Domi w kuchni, że upieczemy razem
 muffinki. Razem, ale wirtualnie, bo w różnych końcach Polski :) Wybrałyśmy wspólnie 
przepis i wczoraj upiekłyśmy pyszne muffinki z mango i białą czekoladą. Muffinki
 wyszły rewelacyjne! Nawet nie wiedziałam, że pieczone mango tak cudownie
 smakuje... Przepis zaczerpnęłyśmy z książki Babeczki słodkie i pikantne. Odrobinę go
 zmodyfikowałyśmy. Ja zmieniłam rodzaj mąki oraz krem waniliowy 
zamieniłam na bitą śmietaną z białą czekoladą. Jeśli jesteście ciekawi jakie zmiany 
w przepisie wprowadziła Domi, to zajrzyjcie do niej na bloga.




  • 125 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 75 g startej białej czekolady + 60 g białej czekolady
  • 125 g masła o temperaturze pokojowej
  • 110 g cukru
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 3 jajka
  • 400 g mango pokrojonego w kostkę + 12 cienki pasków mango do dekoracji
  • 2 łyżki wiśniówki
  • 200 ml śmietany 30%
  • wiorki czekoladowe 
  • listki mięty




Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i startą białą czekoladą. Masło ucieramy z cukrem i wbijamy jajka. Do masy maślano-jajecznej dodajemy mąkę i całość mieszamy. Na końcu dodajemy pokrojone w kostkę mango i wiśniówkę. Ciasto przekładamy do formy do pieczenia muffinek wyłożonej papierowymi papilotkami i pieczemy przez około 25 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni C. Schłodzoną śmietanę ubijamy na sztywno. Pozostałą białą czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej, a gdy odrobinę przestygnie, ale jeszcze nie stężeje, mieszamy ją z ubitą śmietaną. Śmietanę z czekoladą wykładamy na muffiniki i dekorujemy je paskami mango zwiniętymi w ruloniki, wiórkami czekoladowymi i listkami mięty. 




Jeszcze przez kilka dni możecie dodawać swoje muffinki
 do Muffinkowego Zimowiska na blogu Domi.


piątek, 8 marca 2013

Różane ciasto drożdżowe z kruszonką i gruszkami


Zapachniało wiosną...  Pora więc wykorzystać zeszłoroczne zapasy. 
Dlatego też dzisiaj upiekłam ciasto drożdżowe z różanym cukrem, 
różaną konfiturą i różaną kruszonką. A jakby tego było mało,
 to dodałam do niego jeszcze gruszki. I wyszło naprawdę 
dobre i aromatyczne ciacho!



Ciasto
  • 2 jajka
  • 1/2 szklanki cukru różanego + 1 łyżka cukru białęgo
  • 50 g drożdży
  • 600 g mąki pszennej + 1 łyżka mąki
  • 330 ml mleka + 3-4 łyżki mleka
  • 140 g margaryny

Z drożdży, 1 łyżki mąki, 1 łyżki cukru i 3-4 łyżek letniego mleka przygotowujemy zaczyn i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Jajka ucieramy z 1/2 szklanki cukru na gładką masę. Mleko i margarynę podgrzewamy do czasu aż margaryna się roztopi. Do jajek utartych z cukrem dodajemy wyrośnięty zaczyn, mąkę oraz letnie mleko z margaryną. Wyrabiamy gładkie ciasto. Ciasto jest dobrze wyrobione gdy odchodzi od miski. Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce, żeby ciasto wyrosło. 


Kruszonka

Masło z mąką i cukrem rozcieramy w palcach aż powstanie kruszonka.


Dodatkowo


Wyrośnięte ciasto przekładamy do brytfanki wysmarowanej margaryną. Wierzch ciasta smarujemy konfiturą różaną. Brytfankę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na jakieś 30 minut, żeby ciasto wyrosło. Po tym czasie na cieście układamy gruszki pokrojone w kostkę i posypujemy je kruszonką. Ciasto pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni C. przez około 40-45 minut.  Wystudzone ciasto można po wierzchu polać lukrem.


   


czwartek, 7 marca 2013

Kosz od Pudliszek


Przez ostatnie kilka dni nic nie gotowałam ani nie piekłam.
Jakoś tak wyszło, że nie miałam i czasu i ochoty. Ale już jutro pojawi się na blogu
 pyszne ciacho. A tym czasem pochwalę Wam się koszem z produktami Pudliszki,
 który dostałam za wyróżnienie w Walentynkowym Konkursie. Nagroda bardzo fajna, 
bo zawiera produkty dobrej jakości których używam na co dzień. A do tego te wszystkie 
pyszności były zapakowane w ładny kosz, który na pewno mi się przyda.  




A wyróżnienie dostałam za krewetki z zapiekanym makaronem 




wtorek, 5 marca 2013

Fusilli al Torchio alla carbonara


Carbonara podobno powstała po drugiej wojnie światowej. W Rzymie po wojnie nie było wiele jedzenia. Łatwo dostępny był tylko makaron i domowy ser Pecorino. Z kolei stacjonujący w Rzymie żołnierze amerykańscy mieli bekon i sproszkowane jajka. Z połączenia tych wszystkich składników wszyło smaczne i sycące danie. W późniejszych czasach amerykański bekon zamieniono na boczek. Tak więc klasyczna carbonara to spaghetti z serem Pecorino Romano, jajkiem i boczkiem. Moją carbonarę przygotowałam z makaronem fusilli al Torchio, dorzuciłam do niej ząbek czosnku i szczypiorek, a zamiast Pecorino użyłam Parmezanu.




  • 250 g makaronu fusilli al Torchio
  • 150 g boczku
  • 3 jajka
  • 3 łyżki startego Parmezanu
  • 1/2 łyżeczki oliwy z oliwek
  • 1 zmiażdżony ząbek czosnku
  • pęczek szczypiorku
  • grubo zmielony czarny pieprz
  • sól





Boczek kroimy w kostkę i podsmażamy z czosnkiem na suchej patelni do czasu aż się ładnie zrumieni. W miseczce mieszamy jajka z parmezanem i oliwą z oliwek. Makaron gotujemy al dente. Jajka z parmezanem dodajemy razem z boczkiem do gorącego makaronu, doprawiamy solą oraz pieprzem i energicznie mieszamy. Podajemy bardzo gorące posypane posiekanym szczypiorkiem. Całość można przez około minutę podgrzewać na patelni cały czas mieszając, ale warto pamiętać, że klasycznej carbonary nie podgrzewamy, bo białka z serem mają utworzyć kremowy sos a nie jajecznicę. 



poniedziałek, 4 marca 2013

Torcik czekoladowo-gruszkowy z malinową nutą


Kto nie lubi czekolady, gruszek i malin?
Ja chyba nie znam takiej osoby. Wszystko to postanowiłam
 połączyć w torciku, który zrobiłam dla Babci Helenki 
z okazji jej imienin. 




Biszkopt
  • 6 jajek
  • 1 i 1/4 szklanki cukru
  • 2 niepełne szklanki mąki
  • 2 łyżki kakaa
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Białka ubijamy na sztywną pianę. Następnie dodajemy do nich stopniowo cukier i żółtka i dalej ubijamy do czasu aż cukier będzie niewyczuwalny. Następnie wsypujemy mąkę przesianą z kakaem i proszkiem do pieczenia. Delikatnie mieszamy. Ciasto przelewamy do tortownicy o średnicy 20 cm i pieczemy do tzw. suchego patyczka.


Krem
  • 200 g gorzkiej czekolady
  • 100 g masła
  • 350 g serka mascarpone

Czekoladę łamiemy na kostki i razem z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Gdy masło i czekolada będą już rozpuszczone dodajemy do nich serek mascarpone i całość miksujemy na gładką masę.


Dodatkowo
  • 2 słoiki gruszek w syropie (ja użyłam takich domowej roboty)
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • nalewka malinowa
  • sos malinowy
  • wiórki z gorzkiej czekolady




Biszkopt przecinamy na 2 równej grubości blaty (jak chcecie, to może również na 3). Każdy z blatów nasączamy nalewką malinową. Jeden blat układamy w tortownicy, smarujemy go częścią kremu a na nim układamy pokrojone w plasterki gruszki. Gruszki przykrywamy cienką warstwą kremu i przykrywamy drugim biszkoptowym blatem. Tort wkładamy na kilka godzin do lodówki, aby masa stężała. Następnie tort wyciągamy z tortownicy, jego boki i wierzch obkładamy pozostałym kremem. Boki tortu obsypujemy wiórkami czekoladowymi a na wierzchu rozprowadzamy rozpuszczoną czekoladę. Osuszone połówki gruszek układamy na wierzchu tortu zanim czekolada zastygnie. Gruszki polewamy pozostałą czekoladą i sosem malinowym oraz posypujemy wiórkami czekoladowymi. 






sobota, 2 marca 2013

Meksykańska lekcja gotowania w Radisson Blu


Kilkanaście lat temu, gdy byłam małą dziewczynką, z zafascynowaniem oglądałam meksykańskie telenowele, podkochiwałam się w Fernando Colunga, który grał w nich główne role i marzyłam o podróży do Meksyku. W sekrecie powiem Wam, że mój Mąż jest wizualnie bardzo podobny do Fernando :) A o podróży do Meksyku dalej marzę i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić ten kraj. Tymczasem w cudowną kulinarną podróż do Meksyku zabrał mnie wczoraj krakowski hotel Radisson Blu, do którego zostałam zaproszona na rewelacyjną lekcję gotowania, którą prowadził Szef Kuchni hotelu Radisson Blu - Stanisław Bobowski oraz Isabel Balderas - Szef Kuchni z Meksyku.


       


Na wstępie w hotelowym barze powitano nas pysznymi pikantnymi drinkami z papryczką, a po chwili poznaliśmy Stanisława i Isabel. Pod ich czujnym okiem poznawaliśmy tajniki kuchni meksykańskiej i przygotowywaliśmy pyszne dania, które potem oczywiście zjedliśmy. Abyśmy podczas gotowania nie opadli z sił, czekały na nas obłędne nachos i winko.




Na początku przygotowaliśmy przystawkę, którą były tostadas de tinga doprawione wędzoną papryczką jalapeno, a podane z kwaśną śmietaną i guacamole. To było naprawdę pyszne!!! Warto zwrócić uwagę na to, że kuchnia meksykańska ma opinię piekielnie ostrej, a tak naprawdę dobrze przygotowane potrawy są pikantne, ale smaki są idealnie wyważone i naprawdę nie ma potrzeby zapijania każdego zjedzonego kęsa :)




        






        


Po tostadas de tinga przyszła pora na danie główne, czyli enmoladas. Enmoladas to tortille z kurczakiem polane aromatycznym i pikantnym sosem czekoladowym. W życiu by mi nie przyszło do głowy, że połączenie gorzkiej czekolady, pikantych papryczek i kurczaka może być takie smaczne! Wiecie, że mole poblano, czyli drób z czekoladą to narodowa meksykańska potrawa podawana w największe święta? W jednej z książek o kuchni meksykańskiej przeczytałam kiedyś, że mole poblano zostało wymyślone przez zakonnice z Pueblo w XVI wieku. Podobno siostry spodziewały się biskupa i chciały dla niego coś wyjątkowego przygotować, jednak zmuszone były działać w pośpiechu, bo o wizycie biskupa powiadomiono je w ostatniej chwili. Nim wpadły w panikę, zaufały modlitwie. W odpowiedzi na ich modły objawił im się anioł i poradził, by wrzuciły do garnka to co miały, czyli różne rodzaje chili, korzenne przyprawy i czekoladę. Składniki te siostry gotowały aż powstał gęsty sos o niepowtarzalnym smaku i aromacie. Oprócz ugotowanego sosu, siostry miały tylko starego indyka, który wylądował na talerzu polany niezwykłym sosem. Biskup był zachwycony tym daniem. Nie wiem ile prawdy jest w tej legendzie, ale jedno jest pewne: połączenie kurczaka i pikantnego sosu czekoladowego jest obłędne! 






Najedzeni daniem głównym, zabraliśmy się za przygotowanie deseru, którym był magiczny flan czekoladowy. Dlaczego magiczny? Dlatego że podczas pieczenia warstwy deseru zamieniły się miejscami. Do foremki na dnie której był zastygły karmel, wlaliśmy najpierw ciasto czekoladowe, a następnie jasną masę, czyli flan. Po upieczeniu ciasto czekoladowe znalazło się na dnie, a jasny flan u góry. Jak dla mnie ten deser był idealny!










         


Dużym atutem kuchni meksykańskiej jest to, że potrawy są proste w przygotowaniu.
Małym nakładem czasu i pracy możemy zjeść coś naprawdę pysznego.




Meksykańska lekcja gotowania w hotelu Radisson Blu była nie 
tylko okazją do poznania szefów kuchni: Stanisława i Isabel...




 ...ale także do spotkania się z innymi blogerami. W końcu udało
 mi się spotkać z Kasią i Markiem, a także ich córeczką
 Malwinką. Kasia i Marek prowadzą świetnego
 bloga Degusto.




Poznałam również Joannę z bloga Na cztery widelce.




          A także autorki takich blogów jak: A bite to eate i Kocurek w kuchni.
Meksykańska lekcja gotowania była otwarciem miesiąca kuchni meksykańskiej 
w hotelu Radisson Blu. Jeśli chcecie spróbować jak naprawdę smakuje Meksyk, 
 to koniecznie wybierzcie się do hotelowej restauracji, gdzie w czwartki,
 piątki i soboty od 18.00 do 23.00 będzie mogli skosztować przepysznych
 dań przygotowanych przez rodowitą Meksykankę :)






Bardzo dziękuję za zaproszenie na meksykańską lekcję gotowania. Świetnie się bawiłam, 
poznałam kuchnię meksykańską od podszewki i spotkałam cudownych ludzi. 

Więcej zdjęć można znaleźć TUTAJ.