Pobyt w Lizbonie wspominam z rozrzewnieniem... Gdy u nas było już zimno, pochmurno i deszczowo, w Lizbonie była piękna, słoneczna i bardzo ciepła jesień. W listopadzie chodziliśmy tam w koszulkach z krótkimi rękawami! Poza tym wypad do Lizbony był jednym z nielicznych razów, gdy w jednym miejscu spędziliśmy aż tydzień! Był czas na niespieszne zwiedzanie, leniwe snucie się uroczymi uliczkami Alfamy, Mourari i Bairro Alto oraz na wygrzewanie się w promieniach słońca nad brzegiem Tagu. No i oczywiści było mnóstwo czasu na poznanie Lizbony od strony kulinarnej. O samej kuchni portugalskiej i o tym co jedliśmy w Lizbonie i czy nam smakowało, napiszę Wam innym razem. Dzisiaj chcę Was zaprosić na lizbońskie śniadanie, które było idealnym rozpoczęciem każdego dnia w stolicy Portugalii.
Wyobraźcie sobie wąskie uliczki, żółte tramwaje, kolorowe kamienice obłożone zachwycającymi kafelkami zwanymi azulejos, a wszystko to skąpane w promieniach słońca! A pośród tego Wy, którzy nie musicie rano biec w pośpiechu do pracy, tylko możecie spokojnie zasiąść w jednej z wielu kawiarenek i podczas śniadania, przy dobrej kawie, kontemplować otaczającą Was okolicę... Brzmi przyjemnie, prawda? :)
Lizbończycy często śniadanie jadają w kawiarniach nazywanych tam pastelariami. Jest ich naprawdę bardzo wiele i znajdziecie ja praktycznie przy każdej większej ulicy w mieście. Do najpopularniejszych należy sieć kawiarni o nazwie Padaria Portugesa - jest to połączenie piekarni z kawiarnią, w której można dostać ponad 30 rodzajów pieczywa - od słodkich bułek i rogali, poprzez różnego typu pieczywo wieloziarniste, po tradycyjne wypieki regionalne. Można tam usiąść i zjeść pyszne śniadanie: różnego rodzaju kanapki oraz słodkie bułeczki i drożdżówki, a wszystko to w towarzystwie dobrej kawy i świeżo wyciskanych soków.
Padaria Portugesa jest kawiarnią, którą znajedzie praktycznie w każdej dzielnicy Lizbony. Warto jednak odwiedzić również inne pastelarie - urocze, klimatyczne, a zaopatrzone równie dobrze ja sieciowa kawiarnia. W Padaria Portugesa jedliśmy tylko raz - było to właściwie nasze pierwsze lizbońskie śniadanie i zdecydowanie polecamy. Każdy z nas znalazł tu coś dla siebie: ja widoczne na zdjęciu wyżej drożdżówki: ślimaka z ciasta francuskiego z bakaliami oraz drożdżową odrywaną bułeczkę, a Krzysiek widoczne na zdjęciach poniżej kanapki: jedną z krewetkami, a drugą z serem i warzywami. Wybór kanapek jak i słodkich bułeczek jest dość duży.
Od czego jeszcze zaczynaliśmy kolejne dni? Krzysiek tradycyjnie od wytrawnej kanapki i czegoś słodkiego, a ja oczywiście skupiłam się na słodkiej wersji lizbońskich śniadaniowych wypieków. Właściwie patrząc na nie, można powiedzieć że to bardziej ciastka do kawy niż śniadania - ale w krajach takich jak Portugalia czy Włochy nie ma tradycji jedzenia obfitych śniadań, zazwyczaj jest to właśnie słodka lub wytrawna bułka.
Palmier z ciasta francuskiego obowiązkowo w towarzystwie
świeżo wyciskanego soku pomarańczowego.
Pastel de Tentúgal - obłędnie dobre ciastko
z cieniutkiego ciasta wypełnione kremem na bazie żółtek.
Mocno nasączone, bardzo wilgotne ciastko z kremem - niestety
nie wiem jak się nazywa - jeśli wiecie, to dajcie znać, bo chętnie się dowiem!
Drożdżówka z kremem budyniowym i owocami - rewelacyjna!
Przyznajcie. że takie śniadania to można jeść i jeść... A to tylko niewielki wycinek dostępnych smakołyków. W niektórych kawiarniach były również różne jogurty, mleko, płatki i owoce, z których można było skomponować posiłek. Ale dość o jedzeniu! Teraz zabieram Was na spacer uliczkami Lizbony :)
Uwielbiam to miasto - jest cudownie leniwe :) Już nie mogę się doczekać kolejnych odwiedzin pod koniec roku :) I narobiłaś mi apetytu na portugalskie słodkości i ich obłędnie pyszną kawę ;)
OdpowiedzUsuńOj narobilas mi checi na Portugalie, te wszystkie slodkosci...Nigdy nie bylam w Lizbonie, rozejrze sie u Ciebie na blogu, moze znajde cos o hotelu :-) Bardzo ciekawa relacja i fajne zdjecia. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń