Podobno najlepsze kasztany są na Placu Pigalle... Mnie jednak pieczone kasztany kojarzą się głównie z Włochami. W Rzymie, Neapolu czy Bolonii na każdym kroku spotyka się ulicznych sprzedawców kasztanów wesoło zachęcających do kupna tego słodkawego przysmaku. Od niedawna w Krakowie również możemy rozkoszować się smakiem gorących kasztanów za sprawą Pana Kasztana. Nie wiem jak smakują jego kasztany, ale Ci co je u niego jedli, wyrażają same pozytywne opinie. Oczywiście kasztany jadalne można kupić też w dużych marketach. Jednak żadne nie smakują tak jak te włoskie... Z ostatniego pobytu w Neapolu przywieźliśmy trochę kasztanów. Zastanawiałam się czy zrobić z nich kasztanową zupę czy może upiec ciasto. Ostatecznie jednak przyrządziłam je w najprostszy możliwy sposób, czyli upiekłam w piekarniku. I takie smakują najlepiej!
Kasztany nacinamy na krzyż na szpiczastym czubku. Tak przygotowane kasztany układamy na blasze i wkładamy do rozgrzanego do 200 stopni C. piekarnika na około 15-20 minut. Kasztany podajemy gorące. Popękane skorupki bardzo łatwo zdejmuje się z gorących kasztanów przy pomocy małego nożyka - trzeba tylko uważać żeby nie poparzyć sobie palców. Ja najbardziej lubię takie bez żadnych dodatków, ale bardzo dobrze smakują również z solą lub masłem.
Drogi Czytelniku, jeśli wykorzystałeś ten przepis, zapraszam Cię
do przesłania zdjęcia kasztanów na adres mailowy: anna.m.loska@gmail.com.
Zdjęcie zostanie dołączone do albumu na Facebooku z potrawami wykonanymi przez Czytelników.
Piekłam niedawno kasztany, pyszne są :)
OdpowiedzUsuńbardzo smaczne są, już dawno ich nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak takie kasztany smakują :)
OdpowiedzUsuń